przez MARTIN ANN DRIMM » 22 listopada 2008, o 10:15
Ciekawe. Na początku czekałem na wokal, czekam, czekam, w pewnym momencie ze zdziwieniem orientuję się, że go nie będzie, że to taki rodzaj przekazu. Chaos, myślę sobie, trochę za dużo kakofonii, potem wsłuchuję się mocniej i wychodzi jakaś psychodelia, bo zmieniają jakby rytm, frazę, grają wręcz "od końca", a to bardzo, że się tak wyrażę, "otwiera" coś w środku. Pamiętam, na seminariach kompozytorskich zdarzało mi się słyszeć utwory, gdzie celowo zastosowano kilka różnych temp nakładających się na siebie. Miałem wrażenie, że wywracają mi mózg na drugą stronę. Tu jest coś podobnego. Naprawdę ciekawe...