W Hollywoodzie opanowali do perfekcji sztukę budowania emocji za pomocy dźwięku. Japończykom idzie to coraz lepiej. Polakom nie idzie wcale, ale zdarzały się przypadki gdzie jakimś cudem to wyszło. Znane z tego, że są ulubione utwory, od pięknych melancholijnych do żywych podniosłych utworów. Nierzadko znane z tego, że podnoszą jakość średnich filmów, właśnie dlatego, że są dobre i że buduja te emocje choć sztuczny patos, sztampa czy też nieporadność przebija ze scenariusza.
I to jest nasz temat dotyczący ścieżek dźwiekowych ;]
Można podawać swoje ulubione, kłócić się itp.
Nawiasem mówiąc Hollywood chyba wzięło w nową modę - modę na chóry Nawet w Superman Returns jest krótki motyw z chórem (dokładnie jak Superman dokonuje swojego wyczynu pod koniec), chóry są w walkach, w bitwach, nawet w tle. W sumie nic dziwnego, chóry nadają się prawie wszędzie. Czy to scena grozy (nie każda, oczywiście, ale tak też się stosuje chóry), czy też wspomniane walki, a także wszelkie momenty, które mają sprawiać wrażenie monumentalne.