Dotąd wysłuchałem dwóch płyt:
1. C-Drone-Defect "Nemesis"
2. Delerium "Euphoric"
1. - Muzyka bardzo energetyczna, zahaczająca o brzmienia agresywne, ale ich nie przekraczająca przez tak dobrane dźwięki, które bardziej "czeszą" powietrze niż je kłują, bardziej głaszczą (czasem mocno) niż uderzają. Wyraźne nawiązania do filmu Equilibrium (cytaty). Jest wrażenie widzenia miasta przyszłości, ciemnego, połyskującego, mieniącego się drobnymi światłami. Najlepszy - moim zdaniem utwór - Hypocritic. Ma zestawienie akordów, w jednym miejscu, łamiące standardowe przewidywania, co daje efekt "odświeżenia". Słuchałem na okrągło.
2. Muzyka dużo spokojniejsza, ale w wielu miejscach także dająca "kopa" (Decade). Plamy dźwiękowe, także podbudowane "opowieścią" w postaci oddalonych głosów sugerujących, że za mgłą, dymem, coś się dzieje. Momenty sakralne, zahaczające o muzykę z "Gladiatora". Najlepszy "Sorrow". Słucham go chyba dziewiąty raz
(teraz)