przez Czesio » 24 listopada 2008, o 14:32
Ostatnio znalazłem czas na dwa filmy polecone przez znajomego - o dziwo, tego samego reżysera - Guillermo del Toro.
Pierwszym był 6-o oskarowy "Labirynt Fauna" - taka opowiastka o małej dziewczynce Ofelii, która a przejeżdża do domu drugiego męża jej matki. Ofelia nie znosi ojczyma. Dziewczynka odkrywa w ogrodzie tajemniczy labirynt, w którym spotyka Fauna - stwora podobnego do Minotaura z greckiej mitologii... film nawet ok - nie jest lekki, daje dużo do myślenia - ALE ŻEBY 6 OSKARÓW ???
Po kilku dniach sięgnąłem po "Sierociniec" - drugi film wspomnianego reżysera - i tu miłe zaskoczenie - to horror, lecz nie taki dla ludzi ze skłonnościami masochistycznymi – głodnych ekstremalnej rozrywki /np. PIŁA/ i nerwowego obgryzania paznokci oraz wrzasków co chwilę na całą salę w kinie.
Fabuła nie jest może zbyt oryginalna - opowieść o kobiecie wychowanej w sierocińcu i próbie odbudowy "nowej" placówki dla dzieci. Film mozna porównać do filmu "Inni" z Nicole Kidman.
Jednak ten film to arcydzieło - tutaj ważny jest każdy szczegół. Natężenie muzyki zarówno uspokaja jak i odpręża - lecz potrafi przerażać (podobnie jak w „Kręgu”). Muzyka jest wyśmienicie dobrana - podkreśla i potęguje to, co przedstawia obraz.
Największym atutem filmu są ujęcia: krajobrazy, barwy, wnętrza budynków - to artyzm.
Umiejętne wykorzystanie "elementów" horrorów : np. zło postaci małego dziecka, ciemne zakamarki domu, trzaskające podłogi i ściany, upiorne lalki i strachy na wróble.
I wreszcie zakończenie filmu... ech, sami zobaczcie - Tu dałbym JEDNEGO WIELKIEGO OSKARA.
TERAS CZESIO MUWI