przez Fodnik » 22 grudnia 2008, o 12:38
Na Bealiara! Co za kompletna kupa niedoróbek! Z przewagą kupy. Ale od początku...
Pierwsze niepokojące informacje pojawiły się już jakiś czas temu, kiedy to JoWood odebrało tytuł Piraniom. Wiem że chłopaki z "dojczlandu" mieli skłonność do produkowania wysoce niedorobionych gier, właściwie pierwsze wersje bywały betami z obciętym bagażem od debugowania, że niespieszno robili patche, że... Ale, kurde, to było ich dziecko! W całości. Od klimatu, historii, pomysłów do samego silnika włącznie (o czym poniżej). I wyrwanie im spod skrzydeł serii źle wróżyło. Kolejne wieści były jeszcze gorsze. A że za produkcję dodatku odpowiedzialni są hindusi(!), że ma być bardziej kolorowo i łatwiej, bo się amerykanom będzie bardziej podobać, że wiele jeszcze innych złych nowin. Aż stało się. A ja mimo wszystko kupiłem.
Jest to dodatek samodzielny, nie wymaga podstawki. Hm... Z jednej strony może to wróżyć dobrze, że olano poprawianie kodu oryginalnego i zrobiono porządnie, z drugiej dokładnie przeciwnie, że Zosia Samosia chciała sama i ciepłym moczem potraktowała dotychczasowe zmiany, z CommunityPacka'mi przede wszystkim. A to już brzmi groźnie. I niestety było prawdziwe. Po prostu każdy lekko nawet obeznany z tematem wie, iż Piranie bazują na autorskim silniku, który jest wyspecjalizowany, skomplikowany oraz... zasadniczo pozbawiony dokumentacji. No taka uroda, bowiem nie planowano jakiejś ekspansji silnika w świat, a swoje się zna. W efekcie widać jak hindusi polegli sromotnie.
No właśnie, ci hindusi. Nie żebym miał jakieś uprzedzenia, zresztą jest to ludek szybko uczący się, zdolny matematycznie i w ogóle fajny. Jednak w Gothicu najważniejszy był zawsze klimat. Klimat pozwalający przymknąć oko na babole, na wymagania, na wiele innych pierdół. Klimat serio, ciężki, mroczny, po prostu gotycki. Akurat jak raz "germańce" czują bluesa. A Hindusi? Cóż... I tak dobrze że nie zahaczyli o mangę, lecz czasami istotnie niewiele brakuje.
Twórcy polegli też na pomyśle. Że niby to kontynuacja przygód Bezimiennego. Co? Tego wypasionego herosa, co to mógł:
a. odejść z Xardasem
b. zostać szefem "niedobrych"
c. zostać szefem "dobrych"
d. ...
a w każdym wariancie jest najmocarniejszym gostkiem we wszystkich krainach? Toż same Piranie się od takiego pomysłu odcinały, gdy jeszcze wujek JW nie pozabierał zabawek. Ale widać produkcja miała zasadzona być na pomyśle inżyniera Mamonia, że ludzie lubią te piosenki, które znają. Więc uznano iż na pewno gracz zakończył poprzedni epizod spacerkiem z Xardasem. Tyle że zamiast odejść do krainy sąsiedniej nasze "bohatery" poszły w jakieś zaświaty. I stamtąd obserwowały jak się kraina dzieli na obozy, frakcje, nawzajem się zwalczające. Co spowodowało że Beziu i Xardas wzięli się za łby, bo jeden chciał ruszyć na pomoc, a drugi nie. No i Bezimienny uciekł z zaświatów. A wszystko to mamy w intrze. Na filmik zabrakło kasy. Raczeni jesteśmy pokazem wątpliwej urody "slajdów" i głosem z offu. Ożeszcozagówno!
"Bezimienny zapłacił straszną cenę", tak raczy nas głosik i faktycznie cena jest... zdecydowanie przeszacowana. Z herosa co się trolom nie kłaniał a gwardię paladynów króla Robara wycinał jak choinki na przesiece pozostał cienias. Co prawda nie w samych majtasach i po trzyletnim piciu na umór, lecz... cherlawy mięczak jakiś. Co więcej, w początkowej rozmowie z szefem Silden (bo tu nas rzuca, a jest tym szefem jeden z braciaszków partyzantów, z którym ongiś ramię przy ramieniu wycinaliśmy w Trelis orkowe ścierwa) dowiadujemy się między innymi że teraz nikt nikomu nie ufa i żeby cokolwiek nam powiedział ponad powitalne "spadaj cieciu" musimy przynieść pięć listów polecających od wieśniaków okolicznych. Żeby tak nas, bohaterów, prądem? No ale nic to, ruszamy. Na przykład żeby obić mordę takiemu jednemu, co to karczmarzowi nie zapłacił i jeszcze żonę zbałamucił. Karczmarzowi? Toż to jakaś adoptowana chata wieśniaka, trzy koje i kilka sprzętów rozrzuconych po izbie! A spróbuj podnieść jabłko, to tenże karczmarz, co to boi się obić łapserdakowi młócącemu jego żonę twarz rzuci się na Bezimiennego jak dziki zwierz. Dlaczego się tak rozpisuję? Bowiem na podobnie idiotycznych wymysłach bazuje większość zadań. Kompletnie bez klimatu, bez sensu i bez pomysłu. Z tą reakcją to też ciekawostka, bowiem większość kufrów, skrzyń i przedmiotów jest... nieprzypisana! Więc można praktycznie brać wszystko jak leci i już po chwili być bogaczem, na dodatek zaopatrzonym w niezłą broń. Tyle że cherlawym.
I tu kolejne "kuku" - zmodyfikowano system rozliczania przebiegu walki. Szczególnie rzuca się w oczy inna interpretacja "wytrzymałości". Poprzednio spadała ona wraz z wysiłkiem i gdy żółty pasek osiągał zero, to słabiej Beziemu szło. Bo się zmęczył biedaczek. W "Zmierzchu..." pasek leci na mordę jak oszalały (na początku tak trzy/cztery machnięcia "zardzewiałym mieczem" - innego nie uniesiemy - i po zawodach), a poza tym... No tak, jest taka "padziocha" nasz heros, że nawet palcem nie kiwnie! Dosłownie stoi jak fiut w zamtuzie. Zero ciosów, bloków, czegokolwiek. Trza wiać, odpocząć i wracać dokończyć robotę. Co za crap!
Z tym bieganiem to też nieszczególnie. Najpierw zapuściłem sobie ten produkt na mojej giercmachinie. Owszem, nie pierwszej świeżości, lecz G3 śmigał na niej aż miło, nawet podbijałem sobie w plikach INI zasięg traw i innych detali, bo wyrabiała więcej niż przewidywano. A tu nagle animacja poklatkowa wymieszana z ewidentnymi przycinkami na kilka sekund, wyraźnie związanymi ze zmianami lokacji. Może aż tak podkręcono grafikę, choć jakoś tego nie widzę? W każdym razie do ustawień i "odptaszkować" co trudniejsze pomysły. I nic. Owszem, chodzi jakoś płynniej, lecz dramatycznego przyrostu nie ma. No to dalej ciąłem po jakości aż uzyskałem jako-taki płynny ruch. Za to prawie nic z detali nie zostało, więc aby zobaczyć co na regale jest trzeba do niego podejść bardzo blisko, inaczej znika. A i tak gra przycina. WTF?
Specjalnie dla eksperymentu złamałem swoje zasady i zainstalowałem grę na maszynie roboczej, tej od pracy. Dla jasności: Core2Quad, 4 giga ramu, szybka płyta i karta grafiki GF z serii dziewiątej. I co? I gó...zik! Co prawda teraz detale można podbić, tak że widoczne staje się otoczenie, lecz gra jak przycinała, tak przycina. I tu się pojawia problem z silnikiem, który Piranie potrafiły zmusić do użycia oddzielnego wątku do wczytywania krajobrazu przy poruszaniu (na P4 2.6 dwuwątkowym chodziło jak tak lala) a hindusi nie. Zresztą wiele innych rzeczy im się nie udało. Na przykład kliping dziwny jest i można spotkać głowy poruszające się na wysokości podłogi - w oryginale też bywał kapryśny, lecz nie tak często i drastycznie!
Dodajmy do tego ograniczenie świata tylko do Myrtany, jakieś pustki w lasach (mało stworów), idiotyczne reakcje otoczenia, na siłę prowadzony główny wątek... Podobno nawet niektórych zadań zwyczajnie nie da się wykonać, z różnych przyczyn, lecz do tego etapu nie dotrwałem. Pierdyknałem pudełkiem w kąt. I ostrzegam, że dla własnego zdrowia koniecznie trzymajcie się z daleka od tego niewypału.
--
Pozdrowienia ze stawu zamulonego