przez MARTIN ANN DRIMM » 29 grudnia 2006, o 22:49
Pamiętam, jak w "Nocnym locie" Antoine'a de Saint-Exupery'ego jedzenie świeżej bułki i popijanie jej kawą pod parasolem, rano, w pogodny dzień, jawi się pilotowi, który nie wie, czy przeżyje swój lot, jako coś nieprawdopodobnie cennego, wspaniałego i nieomal świętego. Więc tak, wszystko może być inspiracją. Zależy to od punktu widzenia i wrażliwości. Co do Waszych przepychaneczek, pamiętam, że wpadł mi kiedyś pomysł na wątek w powieści, polegający na tym, że dwóch ludzi nienawidzących człowieka X ustawia się tak, że jeden zbliża się do X'a jako jego przyjaciel, zaś drugi otwarcie deklaruje swoją złość, ale... nie do X'a tylko do tego drugiego. Obaj / oboje tak nakręcają pozorną spiralę niechęci, że w ten sposób wykańczają X'a...