Czy czytam recenzje?

Wszystko inne nie związane z Gamedekiem.

Moderator: Ekipa Forum

Czy czytam recenzje?

Częściej Tak
5
14%
Częściej Nie
4
11%
Tak, bo przed zakupem książki chcę wiedzieć, czy jest dobra
4
11%
Tak, bo po zakupie książki chcę potwierdzić swoje zdanie na jej temat
1
3%
Tak, bo jestem ciekaw, jaki dany recenzent ma zdanie
5
14%
Nie, bo recenzje są przesłodzone i kłamliwe, nie mam do nich zaufania
3
8%
Nie, bo nie chcę się sugerować zdaniem recenzenta
5
14%
Nie, wolę posłuchać rekomendacji znajomego niż nieznanego recenzenta
10
27%
 
Liczba głosów : 37

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez Raksztajn » 22 sierpnia 2012, o 06:44

Czytam, ale nie mają one wpływu na decyzję o zakupie książki. Recenzje czytam głównie, jeśli szukam nowych, nieznanych mi autorów.
Raksztajn
Raksztajn
 
Posty: 1
Dołączył(a): 22 sierpnia 2012, o 06:40

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez MARTIN ANN DRIMM » 22 sierpnia 2012, o 14:01

Raksztajn, Gorim, dziękuję. No cóż. Z tej sondy i ankiety, jaką przeprowadziłem na Facebooku wynika, że ponad 60% respondentów nie bardzo czyta recenzje i nie bardzo ma do nich zaufanie (próba wynosiła 58 osób, co nie jest liczbą wielką, ale według norm statystyki już wystarczającą, oczywiście jak na takie amatorskie badanie).

To niedobra wieść, bo oznacza kilka rzeczy:

1. Brak zaufania do recenzentów - co zdaje się wiąże się z ogólnym spadkiem zaufania do mediów i świata biznesu / reklamy
2. Trudności w przebiciu się młodych autorów, którzy polegają głównie na recenzjach - w ich przypadku nie ma famy, ani plotki, która mogłaby ich wspomóc
3. Pytanie, po co w ogóle recenzje pisać?
4. Konkluzja, że recenzje zamieszczane na łamach portali i w gazetach są głównie parareklamami, które powtarzają nazwisko autora i prezentują okładkę książki.

Ciekawe.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Avatar użytkownika
MARTIN ANN DRIMM
Szef
 
Posty: 2718
Dołączył(a): 14 czerwca 2006, o 15:03
Lokalizacja: z Chotomowa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez magda2em » 22 sierpnia 2012, o 15:28

Tak co by dodać do dyskusji: kontrowersyjna recenzja, polemika do tejże.

Gdybym trafiała co rusz na takie recenzje jak ta zalinkowana, moje zdanie o recenzentach byłoby jeszcze gorsze, niż jest. Pomijam tu trochę celowo polemikę autora, któremu najwyraźniej puściły nerwy, a do tego nie wydaje się być doświadczonym przedmiotem recenzji, więc się irytuje na wszystko, co choć minimalnie się nie zgadza z jego wyobrażeniem o sobie.

Kilka dni temu przetoczyła się przez fejsbuka fala pt. "nie czytamy i nie recenzujemy polskich autorów, bo źle reagują na recenzje". I czyż nie jest to koronny dowód w sprawie, że z reakcjami autorów na recenzje faktycznie jest problem? Nawet biorąc na poprawkę ton recenzji?
Różnica miedzy seksem i miłością jest taka, że seks rozładowuje napięcie, a miłość je wywołuje.
Woody Allen
Avatar użytkownika
magda2em
 
Posty: 99
Dołączył(a): 23 lutego 2010, o 20:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez Farin » 22 sierpnia 2012, o 17:58

Pal licho jakby to była kwestia jakosci recenzji. tutaj niestety, tak jak w innych mediach, zdarza się "kupowanie" recenzji. No i teraz jak tu zaufać komuś ? Dodatkowym elementem na niekorzyść jest jej długość. dlatego, kiedy czytam recenzję gry to przeskakuje na sam koniec i czytam tzw. Podsumowanie :]
Po czym "idę" na forum i wyszukuję/pytam się innych użytkowników co sadzą o danej grze(bo kupowanie recenzji w tych mediach jest tak częste, że jest to już chyba standard ).
"Są dwie rzeczy bezgraniczne:
wszechświat i ludzka głupota. Co do wszechświata nie mam pewności." A. Einstein
"Prawda jest córą czasu. Poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności"
"Ogłaszanie swoich planów to dobry sposób, by usłyszeć śmiech Boga."
Avatar użytkownika
Farin
 
Posty: 471
Dołączył(a): 25 grudnia 2009, o 18:34
Lokalizacja: Pabianice

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez Kthaara » 22 sierpnia 2012, o 19:02

Co do tzw. "kupowania recenzji": może warto zauważyć ile recenzji danej książki/filmu/gry się pojawia?
Jeśli jest ich kilka (x<5) to raczej można mieć wątpliwości jeśli zaś wiele (x>15) to można się oprzeć na konkluzji po przeczytaniu większości z nich. Co do przedziału (5<x<15) nie mam zdania - zdecydujcie sami.

PS
Będę na Polconie! Hurra!
"Tylko dwie rzeczy na tym świecie są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota.
Jednak co do tej pierwszej są pewne wątpliwości."
A. E.
Avatar użytkownika
Kthaara
 
Posty: 231
Dołączył(a): 4 września 2011, o 11:38
Lokalizacja: Ligota k/Bielska-Białej

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez MARTIN ANN DRIMM » 22 sierpnia 2012, o 21:03

Uf, przeczytałem i recenzję i polemikę. No cóż, wydaje mi się, że autor tym razem ma rację - recenzentce jego książka mogła się nie spodobać, ale argumentacja, jakiej użyła, była nietrafiona.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Avatar użytkownika
MARTIN ANN DRIMM
Szef
 
Posty: 2718
Dołączył(a): 14 czerwca 2006, o 15:03
Lokalizacja: z Chotomowa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez magda2em » 22 sierpnia 2012, o 21:19

Marcinie, rację może i ma - ale forma i jednego, i drugiego jest dla mnie nie do zaakceptowania. Nie popisały się za specjalnie obie strony.

Ja bym radośnie podziękowała recenzentce za poświęcony czas, pogratulowała wiedzy i orientacji w literaturze, jak również grzecznie acz stanowczo zaprosiła innych czytelników do przekonania się na własne oczęta, czy recenzja zasłużona jest, czy nie. Wszystko, byle nie dać jeszcze takiej recenzentce satysfakcji doprowadzenia autora do białej furii. Bo w ten sposób tylko autor nakręcił totalnie bezsensowną kłótnię, która nie prowadzi donikąd, niby "nieważne jak mówią, byle mówili", ale jednak zraził do siebie sporo ludzi, z tego co czytam. I nie tylko literacko, ale też w warstwie osobowości i kontaktów zwykłych.
Różnica miedzy seksem i miłością jest taka, że seks rozładowuje napięcie, a miłość je wywołuje.
Woody Allen
Avatar użytkownika
magda2em
 
Posty: 99
Dołączył(a): 23 lutego 2010, o 20:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez MARTIN ANN DRIMM » 22 sierpnia 2012, o 21:32

Hm. Mnie sobie nie zraził. Wręcz przeciwnie. Odczuwałem satysfakcję, gdy wykazywał czarno na białym jej pomyłki.

Nie uważam, że gniew jest uczuciem żenującym, czy zakazanym. Gość był zły i tego nie ukrywał. Forma, jak dla mnie, była okej. Nikt nie powiedział, że pisarz musi zawsze i wszędzie być neutralny uczuciowo.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Avatar użytkownika
MARTIN ANN DRIMM
Szef
 
Posty: 2718
Dołączył(a): 14 czerwca 2006, o 15:03
Lokalizacja: z Chotomowa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez magda2em » 22 sierpnia 2012, o 22:00

Chyba idziemy w inne strony w tej rozmowie i się komunikacja rozjeżdża.

Ja po prostu uważam, że ta recenzja nie powinna była powstać, a jeśli już - to w takiej formie nie powinna zostać zamieszczona w portalu z redakcją i selekcją tekstów. No sorry, ale recenzja dotyczy książki, a nie jest jedną wielką wycieczką osobistą nastawioną na udowodnienie, jak to autor się myli, nie ma wiedzy, pościągał od wszystkich możliwych innych autorów, a poza tym to jest be. Recenzentka jeździ sobie po nim jak po łysej kobyle i co, nikt tego wcześniej nie widział, nikt w redakcji nie przeczytał tej recenzji przed publikacją?

A co do złości - ale spoko, niech się złości, jest człowiekiem. Ale jest też osobą publiczną, a osobom publicznym nie zawsze wypada się publicznie złościć. Sprostowanie - jasne, ma do tego prawo, ma prawo pokazać, że ktoś się myli, natomiast on się zniżył do poziomu tejże recenzentki i wraz z nią wytarzał się w bagienku. Dla mnie to jest po prostu niesmaczne. Zresztą - cała ta sytuacja, z obu stron, jest niesmaczna.

Ja w ogóle nie znoszę tego typu sekcji czegokolwiek - bo jak ostatnio udowodniła Niezatapialna Armada tu, tu i tu, po każdym autorze da się pojechać jak po łysej kobyle, wystarczy tylko wystarczająco dużo wysiłku w to włożyć. Tym razem była to Achaja, która wedle obiegowej opinii jakością nie grzeszy, ale przecież ma fanów, ale idę o zakład, że i z Dukaja taką łączkę idzie zrobić bez większego problemu, jeśli tylko jest się wystarczająco upartym.

Każdą tezę opartą na subiektywnym wrażeniu i skojarzeniu recenzenta w każdej pojedynczej recenzji da się obalić - tego nauczyły mnie lata na forach literackich i obserwacji dyskusji pod tekstami tamże. Wystarczy tylko chcieć.
Różnica miedzy seksem i miłością jest taka, że seks rozładowuje napięcie, a miłość je wywołuje.
Woody Allen
Avatar użytkownika
magda2em
 
Posty: 99
Dołączył(a): 23 lutego 2010, o 20:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez MARTIN ANN DRIMM » 23 sierpnia 2012, o 18:08

Prawda.

Bardzo trudno jest mimo wszystko powściągnąć emocje. Lepiej by było dla autora pozostać przy faktach. One by wystarczyły. Ale i tak mnie nie zraził :).
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Avatar użytkownika
MARTIN ANN DRIMM
Szef
 
Posty: 2718
Dołączył(a): 14 czerwca 2006, o 15:03
Lokalizacja: z Chotomowa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez Tixon » 23 sierpnia 2012, o 21:07

Marcinie - wykazanie pomyłek, przekłamań w recenzji - jest jak najbardziej za. Rozumiem, że czasami może się coś pomylić (swego czasu Fenrir ostro pojechał w recenzji dwóch ostatnich tomów Czarnej Kompani Cooka - no zdarza się), ale gdy takie przekłamania mają wpływ na opinię o książkę (pozytywny bądź negatywny), to trzeba zgłaszać, poprawiać.
Ale jeśli autor polemikę zaczyna od czegoś takiego "Cieszy mnie, jeśli się komuś książka podoba, jeśli zaś nie — nie jest to moim problemem. Jest to widomy znak, że taki ktoś nie jest jej adresatem. " to jest imo przekreślony.
Jest jeszcze ton wypowiedzi, który w sumie można sprowadzić do tego, że domorosły autor poucza domorosłą recenzentkę.
Gdybym przeczytał książkę, mógłbym w podobnym tonie odnieść się do merytorycznych uwag, ale wątpię, abym miał książkę czytać.

magda2em są punkty, z którymi się nie zgadzam. Linkowałem na ZB zarówno polemikę, jak i analizy Achaji, tematy mnie interesują.
Więc - nie nie zauważyłem, aby recenzja była wycieczka osobistą na autora. Recenzentka krytykuje książkę, a nie autora. Natomiast autor odwrotnie, jedzie bezpodstawnie po recenzentce : "pani Nowicka, zgodnie ze swym założeniem widzi zapożyczenia wszędzie, za to nie dostrzega rzeczywistych nawiązań. Nawet takich, które walą obuchem między oczy. Cóż, wychodzi kwestia braku wiedzy i oczytania. "
WG autora recenzentka nie widzi nawiązań (oprzeć się na czymś jako na wzorze,), ale dostrzega zapożyczenia (element dzieła literackiego przejęty z innego dzieła), wobec tego brakuje jej wiedzy i oczytania.
"wiedza o gatunku jednak u pani Nowickiej ogranicza się do Sapkowskiego" - no i na jakiej podstawie to autor stwierdza? Bo recenzentka nie rzuca nazwiskami?
"Zgaduję, że wie pani jak zachowuje się kilkusetletni znudzony życiem nieśmiertelny, który nie zna zahamowań." - tak jak gdyby autor wiedział jak się taki zachowuje. Ale to nie przeszkadza mu udzielać odpowiedzi w postaci "A od kiedy ludzie zachowują się wyłącznie logicznie i racjonalnie?". Czyli bohater zachowuje się jak chce (czy też dokładniej, jak autor mu każe), a potem są pretensje, że są pretensje, że to nie przekonywuje czytelnika.

Natomiast w kwestii pocisku po Achaji. Nie z każdego autora, nie z każdej książki. Są autorzy, którzy przywiązują wagę do swojej pracy, używają słów zgodnie z ich znaczeniem, mają poszanowanie do reguł językowych, a ponadto potrafią konstruować spójne opowieści. I nie zapominają, co napisali parę zdań wcześniej.
Achaja pozwala pojechać po autorze, ponieważ sam się podkłada, ponieważ w pewnym momencie już nie bohaterowie mówią jego głosem, sam narrator przemawia, przekazując swe "mądrości".
A tak w ogóle to co znaczy to " "ale przecież ma fanów"?
Thinking about you... Luna
Avatar użytkownika
Tixon
 
Posty: 134
Dołączył(a): 7 grudnia 2006, o 15:25
Lokalizacja: Piła

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez magda2em » 24 sierpnia 2012, o 07:40

Wiesz, pracuję na dużych tekstach. To jest tak, że jak piszesz małe opowiadanie (czy coś innego na kilka stron) to dasz radę nie puścić żadnego babola. Ale w powieści na 300k znaków? Na pewno coś się znajdzie. Tylko wystarczająco upartym trzeba być. Czasem nie trzeba wiele - analizatornie potrafią się doczepić do wszystkiego, nawet zwykłego prostego zdania, które nie jest ani babolem stylistycznym ani babolem formalnym. Tylko tak po prostu im się skojarzyło coś.

Przejrzałam jeszcze raz tę recenzję, i okej, po autorze nie jedzie. Ale jej ton jest wyraźnie agresywny i atakujący: tylko kogo? No przecież nie książkę, tylko autora, który tę książkę napisał.

A co do autora mówiącego, że jeśli komuś się książka nie podobała, to nie jest jej adresatem - dlaczego to powód do zniechęcenia? Nie czytuję wszystkiego jak leci, są rzeczy, które mnie się nie podobają, a ciągle mi ktoś poleca i się bardzo dziwi, że mnie się nie podoba i nie będę czytać niczego innego, bo to przecież takie fajne, i jak możesz. A nie mieszczę się w zamierzonej przez autora grupie docelowej.

Tak jak nie jestem adresatką już książek dla młodzieży (Zmierzch i parę innych klonów z tej półki) bo z nich wyrosłam, a z science-fiction tylko romansuję dzięki Marcinowi (i moja nieznajomość i niechęć do gatunku wyłazi co jakiś czas mimo wszystko w opinii na temat jego książek też) i pozostałe s-f mnie się średnio podobają, tak jak nie czytam książek w których krew sika strumieniami z żył torturowanych ludzi; nie przepadam za specjalnie za Kłamcą Ćwieka, nie czytam harlequinowych romansów. Mają one - i pierwsze, i drugie, i trzecie, i czwarte, i nawet piąte też, swoją grupę czytelników, do której trafiają. I popularność też mają, mniejszą lub większą. Jak wiadomo, jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Kuba pisał Kłamcę z wyraźną myślą o ludziach, którzy tak jak on wtedy bawią się popkulturą. Harlequiny mają być dobrym lekkim romanso-porno, z obowiązkowym happy-endem, więc celują w ludzi, którzy to lubią. I tak dalej, i tak dalej. Naprawdę nie widzę w tym nic złego, że książka ma swojego mniej lub bardziej uświadomionego adresata.

A co do Achai i jej fanów - spotkałam się z opiniami, że ale co ja chcę od Achai, przecież to taka fajna książka jest. A zatem wnioskuję, że są ludzie, którym się rzeczona podoba i czytają ją z przyjemnością.
Różnica miedzy seksem i miłością jest taka, że seks rozładowuje napięcie, a miłość je wywołuje.
Woody Allen
Avatar użytkownika
magda2em
 
Posty: 99
Dołączył(a): 23 lutego 2010, o 20:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez Tixon » 24 sierpnia 2012, o 11:06

magda2em, dlatego autorzy zwykle nie działają sami. Mają redaktorów, korektę.
Niemniej, jako odbiorca, chyba masz prawo oczekiwać, że dostaniesz produkt pełnowartościowy, nie wybrakowany ani pisany na kolanie, prawda?
Zresztą, o ile dobrze pamiętam, analizatornie zastrzegają, że nie analizują tekstów dobrych (pewnie dlatego aby uniknąć tego czepiania). A nawet jeśli już wezmą i zaczną doczepiać się do wszystkiego, to Ty jako czytelnik widzisz to i odpowiednio oceniasz.
Ale mówiliśmy o tym, co zrobiły, a nie, co potrafią.
Kończąc sprawę Achaji, nadal nie rozumiem co wynika z tego, że są ludzie którym to się podoba. Przecież mamy tam ładną, cycatą bohaterkę, która jest często gęsto upokarzana, torturowana i gwałcona (nie bez przyczyny nazywają ją fapają), jest niewiarygodnie silna i szybka, oraz ma niesamowite zdolności (jak bieganie po ścianie w kajdanach).
Ale czy to znaczy, że jest to dobra książka?

Wróćmy do recenzji. Ton jej jest agresywny. Zgodzę się. Atakująca? Recenzentka stawia tezę - książka jest słaba. Winny jest temu autor, który napisał słabą książkę, ponieważ za dużo się wzorował. To jest główny zarzut : "Raz, gdy chciałem być Sapkowskim", " chociaż cień czegoś oryginalnego, cokolwiek, co nadałoby twórczości danego autora charakterystyczny rys, odróżniający ją od setek podobnych pozycji." Czyli autor napisał wtórną książkę. Gdzie tu jest atak na autora?
Co więcej recenzentka pokazuje, gdzie i jakie elementy się powtarzają (autor twierdzi, że przy Dzikim Gonie się recenzentka pomyliła). Wskazuje na to, co łączy książkę z cyklem o Mordimerze (kluczowe - łączy. To znaczy, jakie maja elementy wspólne - czyli inkwizytora, ideę na mesjasza).

Co do autora. Wnioskuję, że autor napisał fantasy. Fantasy kierowane dla ludzi czytających fantasy. I jeśli do (przy okazji) recenzentki która fantasy czytuje, pisze, że nie jest ona adresatem jego powieści, to kto jest? Tak przed przeczytaniem, jak określić do kogo kierowana "Zima mej duszy"? Skoro jest to porównywane do Sapkowskiego, to może do ludzi, którzy Wiedźmina nie czytali?
A ogólnie, dlatego, że to jest głupie. Bo autor w tym stwierdzeniu a priori zakłada, że napisał dobrą książkę, że jeśli się komuś nie podobała, to nie dlatego, że książka jest zła, tylko dlatego, że po prostu ta osoba nie mieściła się w grupie docelowej.
I po tym widać, że ma się do czynienia z autorem początkującym, który pisze książkę tak, aby spodobała się wąskiej grupie docelowej, a nie po prostu czytelnikowi.

Bo nie ma książek "do wszystkiego", czyli książek które mogą czytać i młodzi, i starzy, mężczyźni, i kobiety? Dobre sobie. przykład z ostatnich lat - Harry Potter. Młodzikówka. Czytana zarówno przez dzieci (przyjmijmy poniżej 12 r), młodzież jak i dorosłych. Ze starszej daty Trylogia Sienkiewicza. Egzemplarz rodziców rozpada się - od częstego czytania. Mój licealny (klejony) jakoś się trzyma.
Po prostu jest masa książek, które są dobrze napisane, które może czytać każdy.
Thinking about you... Luna
Avatar użytkownika
Tixon
 
Posty: 134
Dołączył(a): 7 grudnia 2006, o 15:25
Lokalizacja: Piła

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez magda2em » 29 sierpnia 2012, o 08:35

Tixon, nadal twierdzę, że są książki, których się np. powyżej pewnego wieku czytać nie powinno, bo uzna się je za prostackie i beznadziejne. Nie przeczyta dorosły Przygód Doktora Dolittle i ciągu dalszego (próbowałam jakiś rok temu), bo uzna to za tak banalne i nielogiczne, że rzuci po kilkunastu stronach. Opowieści z Narnii też mogą sprawić sporej części dorosłych problem, mimo że nie są same w sobie przecież złe. Próbowałam również niedawno przeczytać serię o Tomku Wilmowskim Alfreda Szklarskiego, którą się zaczytywalam jako nastolatka - i co, i nic z tego, rzuciłam po kilkudziesięciu stronach.

Jako przykłady podajesz książki, które są wielowarstwowe, a Sienkiewicz dodatkowo przetrwał próbę książkowego czasu i stał się klasyką - ciężko porównywać klasykę z literaturą rozrywkową pisaną tu i teraz, o której za rok może nikt nie pamiętać. Nadal nie są to książki dla wszystkich - bardzo dużo ludzi twierdzi, że Sienkiewicz jest rozwlekły i nudny, i że się tego czytać nie da. Jest to klasyka, ale nadal nie jest to książka dla kogoś, kto nie lubi osadzenia opowieści w przeszłości.

Potter wcale nie jest jakoś rewelacyjnie napisany, styl autorki (zwłaszcza w pierwszych tomach) jest wyraźnie skierowany do młodzieży, i to do młodszej młodzieży. Rowling wygrywa tutaj nie na stylu, nie na prowadzeniu opowieści (bo baboli logicznych i fabularnych ma tyle, że głowa boli), tylko na tej wielowarstwowości i przedstawianiu postaci, z których każda trafi do kogoś innego: ja czytałam Pottera już na studiach, więc bardziej uważnie śledziłam losy starszego pokolenia (Syriusz, Remus, Snape itp), niż świętej trójcy (Potter, Weasley i Granger). Siedzę w środowisku potterowskim dość głęboko i bardzo wyraźnie widać kto czytał w jakim wieku Pottera, właśnie po sentymencie do różnych postaci ;)

Nie czytam Komudy, bo jego styl i sposób pisania mi nie odpowiada, nie odpowiada mi tematyka w połączeniu z turpistycznymi opisami, a są ludzie, którzy go lubią i chwalą. Nie czytuję też raczej Kossakowskiej, bo w większości idzie w takie tematy, po które sięgam rzadko i średnio mi pasuje styl - a jest na tyle popularna, że dostała Zajdla kilka dni temu. Czy to oznacza, że te książki są złe? Nie, po prostu ja się nie mieszczę w grupie, która taką literaturą potrafi się cieszyć. Fantasy to nie jest jeden wielki wór, że jak lubisz fantasy, to czytasz wszystko, jak leci, bo jest fantasy (przynajmniej ja nie potrafię się zmusić do czytania czegoś, co mi nie odpowiada np. tematycznie albo stylem pisarza, bo przecież lubię fantasy, to jak mogę tego czy siamtego nie czytać. Otóż mogę.).

Z innej nieco beczki, i wracając nieco do tematu recenzyjnego, słyszeliście o tym: KLIK-KLIK?

PS. Nawet redaktor może czegoś nie zauważyć. Niby dwie pary oczu to więcej niż jedna para, ale nadal mają prawo do przegapienia czegoś/błędu/zostawienia zdania, które jest śmieszne/niezgrabne/cokolwiek. I nie dasz rady kontrolować tego, co się komu z czym kojarzy, bo nawet niewinne zdania w twoim i redaktora rozumieniu mogą sprawić, że czytelnik zwinie się ze śmiechu albo będzie miał Skojarzenia. Pamiętaj, że każdy czyta książki przez pryzmat swoich dotychczasowych lektur i doświadczeń - wszystkiego się nie przewidzi.
Różnica miedzy seksem i miłością jest taka, że seks rozładowuje napięcie, a miłość je wywołuje.
Woody Allen
Avatar użytkownika
magda2em
 
Posty: 99
Dołączył(a): 23 lutego 2010, o 20:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy czytam recenzje?

Postprzez siouks73 » 29 sierpnia 2012, o 12:05

siouks73 napisał(a):[quote="
To niedobra wieść, bo oznacza kilka rzeczy:
1. Brak zaufania do recenzentów - co zdaje się wiąże się z ogólnym spadkiem zaufania do mediów i świata biznesu / reklamy
2. Trudności w przebiciu się młodych autorów, którzy polegają głównie na recenzjach - w ich przypadku nie ma famy, ani plotki, która mogłaby ich wspomóc
3. Pytanie, po co w ogóle recenzje pisać?
4. Konkluzja, że recenzje zamieszczane na łamach portali i w gazetach są głównie parareklamami, które powtarzają nazwisko autora i prezentują okładkę książki.
.


Ad1: Wiele osób za kasę lub inną "wymierność" podpiszą się pod pozytywną opinią - także znanych.
Ad 2: Cóż - wiele osób - w aspekcie muzycznym/telewizyjnym na przykład zostaje wypromowanymi nie majac wiele talentu (o ile w ogóle) - wiec liczą się niestety układy (czasem moze i szczęście) niż talent
Rozwiązaniem miały być systemu własnego wydawania książek, publikowanei w internecie itd - jednak trzeba do tego kasy i promocji (wiec pracy)
Ad 3. Po co pisać recenzje: jeśli piszę ją osoba typu p. Marcin Przybyłek, lub paru innych moich ulubionych autorów wiem że mogę liczyć na szczerosć i uczciwość w takiej recenzji (jak dotąd ;) :) ) . Jako autor i osoba która np na forum czy w wywiadach jest szczera i nietuzinkowa stanowi dla mnie szczere źródło rezencji. Co nie znaczy że na pewno kupię dany produkt sygnowany jego opinią ;)
Ad 4 Od paru lat głośno o tym że są osoby które na forach i innych stronach zawierających opinie zajmują się chwaleniem wybranych produktów a mieszając z błotem produkty konkurencji. Ba - pare ostatnich dni głośno o tym że ma takowych także prezydent rosji-szok ;) :)
Ogólnie i poważnie jednak jest duża ilośc znanych osób - często tzw gwiazd (znanych z tego że są znane lub pokazały się tu i ówdzie) które są w stanie potwierdzic że coś jest super - często zupełnie "obok" prawdy ;)

Wiec ja osobiście recenzji zazwyczaj nie czytam - a jeśli czytam (przed zakupem) to i tak sugeruję się swoim odczuciem czy opinią znajomego (o podobnym do mojegu gustu). Chcąc wiedzieć czy mi sie autor i dana książka podoba to albo czytam sobie fragment w księgarni ewentualnie jeśli są dostępne fragmenty na necie.
Recenzent to inna osoba - skad mam wiedzieć czy mam gust taki jak jego ? Poza tym czy on będzie obiektywny ??

Myślę że od lat niemal każda książka to bestseller (wg opisu na okładce ;) ) - są fale książek i filmów typu skandynawskiego, o wampirach itd itp - na tej fali pojawia się wiele książek naśladowczych o wspaniałych "recenzjach" na tyle okładki czy prasie/necie - jednak jak odnioszę wrażenie - wiele osób wyraża swoją pozytywną opinię w zamian za coś lub robiąc komuś przysługę. Wiele razy np widząć recenzję filmu stwierdziłem że musiałem być na innym filmie o tym samym tytule co recenzent ;)
Często korzystam z bibliotek - i jeśli autor mi sie podoba to - o ile finanse mi pozwalają - kupuje jego ksiązki - czytając ich rocznie kilkadziesiąt musiałbym zarabiać o wiele więcj niż obecnie chcąc je kupić.

i tak na koniec A propos "zaufania do mediów i świata biznesu / reklamy":

Panie Marcinie - jakie zaufanie ?? Hmm przypomnę choćby stare opowiadanie z Fantastyki - "Za dobre to zrobiliśmy" R. Kosika. Sam pamiętam próby z przekazami subliminalnymi w reklamie (skad wiem że nadal ich nie ma ? ;) )
Świat biznesu - nie mówię że każdy,ale większość biznesmenów liczy na zysk - niezależnie co sprzedaje - czy to dobre czy kiepskie - ważny zysk.
Promowanie gwiazdek które nie cieszą ani ucha ani oka a których głos męczy nas w radio wielokrotnie w ciągu dnia, albo twarz i sylwetka wciąż przewija sie na małym ekranie zdecydowanie tych notowań świata biznesu i mediów nie poprawia. Tu polecam skecz Kabaretu Młodych Panów odnośnie zakładu pogrzebowego ( i ładnej i chyba zdolnej skądinąd Nataszy U. która musiała być na każdym pogrzebie ;) ). Jednak wciskanie czegoś na siłę (nawet tak atrakcyjnego) odnosi u ludzi odwrotny skutek ;)
Wiec mówiąc o spadku zaufania do tych sfer mówimy chyba o pogłębianiu rowów (mariańskich ? ;) ).
Avatar użytkownika
siouks73
 
Posty: 84
Dołączył(a): 28 lutego 2011, o 14:12

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Offtopic

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: oqaoowitasaw i 11 gości