Hmmm, przypomina mi się chyba nazwa "bioinżynieria" (może to to samo co ta "inżynieria bioniczna"?), koleżanka wspomniała, że uczy się tam np. o jakichś implantach - jakoś nieszczególnie mnie to pociągało (wszystko z przedrostkiem bio-), ale skoro nauczenie się 5 chorób bakteryjnych na biologię zniechęca mnie coraz bardziej skutecznie do medycyny (a Housem niestety i tak bym nie była
) to może rzeczywiście warto by spróbować... w sumie rzeczywiście o drewnianej nodze już tam raczej uczyć się nie będę
A do wojskowych uczelni chciałabym się dostać (przynajmniej dotychczas rozważałam medycynę również na takiej), ale z tego co tamtejszy wykładowca mi powiedział - testy sprawnościowe są chyba nawet trudniejsze niż na AWF, a ja niestety nawet na AWF-ie w czasie, kiedy miałam najlepszą możliwą dla siebie kondycję, dostałabym może 5% punktów
Hmmm, ta elektronika może też mogłaby dla mnie być, ale dla mnie anatomia komputera to czarna magia (zresztą jak większości urządzeń; samochodu uczyłam się kiedyś, porównując coś tam do układu krwionośnego
), a w sumie organizm ludzki najbardziej mnie interesuje
A co do oczekiwania na świat z rozmawiającymi robotami to mam nadzieję, że takowego nie dożyję
(tak, studiując to może do ich wymyślenia sama pomogę doprowadzić...
) No chyba że to będą prawdziwi ludzie, tylko w dużym stopniu hmm "przeszczepieni"... Ale generalnie świat Gamedeka mnie pod tym względem przeraża
(tia, parę miesięcy temu miałam posta gdzieś indziej o tym napisać i mi zjadło, i nadal się nie zabrałam)... Zaraz, chyba było coś takiego, że jak ktoś się czegoś boi to tym bardziej chce mieć z tym do czynienia, jak to się nazywało...
Hmmm... a takie nanoboty to się po czymś projektuje?
Dobra, koniec zastanawiania się, idę się uczyć może lepiej xP (tylko na co mi tkanki roślinne, no na co?!)