Ja oficjalnie nic o tej imprezie oczywiście nie wiem i nie wiem, o czym w ogóle mówicie, ale się tak mimochodem wypowiem (zupełnie nie wiedząc, o czym mówię)
: Farin, świetnie, że wykazałeś się odwagą obywatelską, męstwem i odpowiedzialnością godną prawdziwego Maod-Ana, ale jest jedno ale
. Co będzie, gdy nie dojedziesz, albo pociąg zostanie rozmontowany na jakiejś stacji przez terrorystów? Rozumiesz, jest mały problem, bo na pewno (chyba
) ktoś z władz naszego polskiego Imperium podejdzie i będzie prosił oficjalną osobę zapisaną w pozwoleniu o pokazanie tegoż. Więc powiem tak: przyjeżdżaj i baw się do upadłego na tej wyuzdanej imprezie, ale odpowiedzialnym uczynionym zostanie ktoś miejscowy.
Teraz kwestia odebrania z dworca i noclegu. Dworzec znajduje się mniej więcej 500 - 700 metrów od miejsca docelowego. Jakby stanąć na szczudłach, to można je z dworca zobaczyć
. Ja podejdę po Ciebie i razem sobie pójdziemy tam, gdzie trzeba (pod Junior), a potem się stamtąd zawinę, bo oficjalnie mnie tam nie będzie.
Jeśli chodzi o nocleg, to jest tak: chętnie użyczę Ci pokoju i łóżka i nawet umyć się dam, ale jest znowu ale: ja mieszkam w Chotomowie, to jest podróż autokarem trwająca do półtorej godziny. Samochodem jest szybciej, ale, i to jest drugie ale: mógłbym Cię zawieźć DO mojego domu wieczorem w piątek, jednak już nie mógłbym Cię odwieźć w sobotę na dworzec, czyli w drugą stronę, bo w piątek wieczorem wyjeżdżam na szkolenie pod samą naszą polską Łódź. Więc nie wiem, czy Ci taki układ odpowiada: nocowanie samemu, tylko z moją straszliwą żoną Anną, psem i złowieszczą córką, a potem telepanie się ponad godzinę do centrum?
Jeszcze popytam znajomych z Warszawy, żeby Ci było wygodniej...
Aha, i słuchajcie, oczywiście potem spotykamy się w Paradoksie i opowiadamy, jak było, tak?
Ostatnia sprawa: załóżmy osobny topik, w offtopiku. Anna się tym zajmie, siur?