500 dni miłości (w oryginale 500 days of Summer...), pod takim tytułem kryje się przesympatyczny film, można by nawet rzec komedia romantyczna. Romantycznie czasem jest, komediowo bywa, ale tak ogólnie to po prostu świetny, lekki film o uczuciach zrobiony trochę "na odwyrtkę". Mamy tu bowiem wrażliwego, nieśmiałego, bardzo emocjonalnego Toma, który szuka tej jedynej oraz Summer, która nie szuka niczego konkretnego, żyje chwilą i ma w sobie to coś, co sprawia, że ogląda się za nią każdy facet. Mamy więc "związek" dwojga bardzo różnych ludzi, którzy z jednej strony zupełnie do siebie nie pasują, z drugiej, zupełnie im to nie przeszkadza, do czasu aż się rozstają. Nie będę pisał co jest dalej, bo film kończy się trochę niekonwencjonalnie jak na komedię romantyczną, zobaczcie sami. Narracja jest poszarpana, co i rusz skacze od jednego do drugiego z tytułowych 500 dni. Raz widzimy początek znajomości, kiedy indziej momenty po rozstaniu, a w międzyczasie obrazki spomiędzy. Fajne jest to, że dość poważny temat udało się autorom pokazać lekko ale unikając banałów. Jest coś o samotności, o marzeniach, o oczekiwaniach i związkach, jest o rozstaniach i powrotach a nawet o przeznaczeniu a wszystko z gracją, wdziękiem i szczyptą świetnego humoru. Spora w tym wszystkim zasługa pary głównych aktorów. Jak wspominałem
Tom chociaż niby wkurzający lalusiowaty marzyciel budzi pozytywne emocje a aktor go grający jest naprawdę przekonywający. Z kolei Summer gra przeurocza Zooey Deschanel (Trilian z Autostopem przez galaktykę) i po prostu nie mogę sobie wyobrazić bardziej odpowiedniej aktorki do zagrania tej roli. Emanuje dziewczęcym urokiem a jednocześnie świetnie odgrywa te twarde, wręcz "męskie" cechy swojej postaci. W każdym razie ten duet wypada znakomicie.
Na koniec wspomnę jeszcze o kapitalnej ścieżce dźwiękowej, m.in. w rytmie rockowej alternatywy lat 80tych (bohaterowie są fanami The Smiths
) i o tym, że oglądając 500 dni miłości ma się poczucie, że wszystko w tym filmie jest na swoim miejscu. To nie jest kino wybitne, jakoś strasznie ambitne ale kawał świetnego, lekkiego niegłupiego filmu, zrobionego przez profesjonalistów. Polecam.