Max Payne
Napisane:
6 sierpnia 2007, o 11:33
przez koVaal
Cześć. Co sądzicie o tych dwóch grach, stylizowanych na film noir? Osobiście grałem tylko w drugą część i muszę przyznać, że to jedna z najlepszych gier, w które grałem. Bardzo ładna grafika, a jak na swoje czasy wręcz cudowna, świetna fizyka, bullet time, ciekawa fabuła, dobra gra aktorów podstawiających głosy, świetny pomysł z komiksowymi przerywnikami, klimat.. I jeszcze ta muzyka, m.in z motywami granymi przez Apocalypticę, a właściwie jednego z jej członków... Kurczę, same plusy.
Re: Max Payne
Napisane:
9 września 2008, o 22:11
przez Driden
KoValaalu dobrze ci radzę, załatw sobie jedynkę, nie pożałujesz. Te gry można docenić dopiero jak zagra się w nie jedna za drugą. Jest bowiem w kontynuacji od czorta odwołań. Na drobny przykład w jedynce jest rozmowa między zbirami, gdzie dowiadujemy się, że jeden nazywa swoją spluwę "Dick Justice". Zresztą cały ten serial to swoiste opowiedzenie historii z jedynki na nowo, tylko w innym stylu. Kojarzysz możne komentarz gościa który o tym serialu mówił, że oparto go na faktach? Wiele się nie mylił.
Owszem jedynka ma słabszą grafikę, ale będziesz mógł przeżyć śmierć rodziny, kilka razy nawet poprzez rzucające na nią ciekawe światło poprzez koszmary. Usłyszysz "Powinniśmy się przestać tak spotykać", skąd się wzięła kulka w głowie Panny Sax i co oznacza "Flesh of fallen angels". Zobaczysz jak bohater poznał niemal wszystkie postacie, poza detektyw Winterson. Do tego jedynka jest dłuższa i jak dla mnie bardziej emocjonalna, pozwalająca się mocno zżyć z Maxem. Sama Dwójka to góra trzy wieczory i to z eksploracją wszystkiego i oglądaniem seriali, więc nie ma jeszcze aż takiej więzi. Za to świetne na ciut nostalgiczny, długi epilog.
Swoją drogą wiesz o alternatywnym zakończeniu ukrytym na najwyższym poziomie trudności w dwójce?
Co do samych gier to Payne jest jak do tej pory lider w opowiadaniu historii w strzelankach. F.E.A.R. go próbował gonić, ale ledwie się załapał do kategorii wagowej. Komiksy, retrospekcje, filmy, obrazki na ścianach, nagrania na automatyczną sekretarkę, komentarze i sporo innych. Do tego same fabuły są całkiem dobrze pomyślane. Owszem miejscami mogą zdać się naciągane, ale dzięki konwencji się tego nie zauważa. Świat żyje, wrogowie to nie kartoniki przed celownikiem. A wszystko to bez nadnaturalnego wtrętu. Po prostu zawzięty człowiek przeciw światu, z dwiema beretami, nafaszerowany lekami przeciwbólowymi i niczym do stracenia. Pozornie banalne, ale jakie żywotne i jak przedstawione!
Można się tylko przyczepić liniowości, ale poważnie ile jest nie liniowych strzelanek?
A na dokładkę sama akcja jest diablo grywalna i widowiskowa.