Strona 3 z 13

PostNapisane: 21 lutego 2007, o 15:47
przez Agnieszka
Dlaczego tak lakonicznie? O czym wiedzą marketingowcy? O tym samym o czym wiedzą w innych branżach :mrgreen: ?
Ja nie gram w gry komputerowe. Nie znam Waszych Światów.

PostNapisane: 21 lutego 2007, o 16:09
przez Materius
Zagraj naprawdę watro :mrgreen:

PostNapisane: 21 lutego 2007, o 17:11
przez Agnieszka
Jeśli będziesz mnie tak namawiał Materiusie to na pewno nie zagram. Jakie watro? Co to znaczy watro? To esperanto? :P

PostNapisane: 21 lutego 2007, o 18:58
przez Materius
gry komputerowe to najlepszy sposób na stres*


*przed zarzyciem przeczytaj ulotkę lub skontaktuj się z lekarzem lub farmaceutom

Re: CZY GRY TO SAMO DOBRO?

PostNapisane: 28 lutego 2007, o 15:26
przez MARTIN ANN DRIMM
Agnieszka napisał(a):Ja nie lubię gier komputerowych (a może lubię tylko nie gram? :roll: ).
Uważam, że gry komputerowe są szkodliwe. Nie tylko dla gracza - także dla jego rodziny, przyjaciół, znajomych.
Czy ktoś się ze mną zgadza?


To, Agnieszko, jest lakoniczność. Dałaś zarzuty, nie dałaś argumentów. Zarzut jest jeden:

"szkodliwość"

podmioty cztery:

"gracz, jego rodzina, jego przyjaciele, jego znajomi".

Na czym ta szkodliwość polega - nie powiedziałaś. Powiedział to za Ciebie Theeck opisując zachowania cechujące człowieka uzależnionego od gier.

Co do marketingowców - rzeczywiście wiedzą, że kobiece kształty przyciągają oko, więc jedną z pierwszych (udanych) prób było wprowadzenie zamiast bohatera - bohaterki, słynnej archeolog Lary Croft (która nie ma nic wspólnego z Angeliną Jolie, która jest kimś w rodzaju dresa a nie pani archeolog), potem był Nomad Soul, gdzie można było pochodzić po mieście Omikron bardzo wieloma postaciami, w tym kobietami, a potem poooszło. I protagonistek jest naprawdę sporo, a jak ich nie ma, to są kobiety w tak zwanym tle.

Ja też uważam że gry są szkodliwe. Niektóre. Na przykład widziałem grę konsolową, w której chodziło tylko o to, żeby zjeżdżać na snowboardzie w mieście (sic!), a punkty uzyskiwało się za niszczenie billboardów, ławek, przystanków autobusowych itd. Gra promująca wandalizm.

Uważam też, że gry są pożyteczne. Niektóre. Dzisiaj grając z córką w Simsy 2 zrozumiałem rzecz nadzwyczaj prostą: codzienna nauka (czyli systematyczna) daje rezultaty: ziarnko do ziarnka... W ogóle zrozumiałem wspaniałą ideę systematyczności. Dzięki grze.

Uważam też, że gry pełnią rolę edukacyjną. Niektóre. RTS'y (Real Time Strategy) wspaniale wyrabiają wielopłaszczyznowe myślenie. Niektóre FPS'y (Firs Perspective Shooter) wyrabiają kreatywność (zwłaszcza podczas gry w sieci). Gry ekonomiczno - strategiczne pokazują, że nie należy oczekiwać spektakularnych rezultatów i szybkich sukcesów, ale powoli, strategicznie je budować.

Uważam też, że sporo gier to strata czasu, bo możnaby spędzić go produktywniej z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi.

Ale uważam też, że zwłaszcza w przypadku mężczyzn pełnią terapeutyczną rolę, bo dzięki nim faceci wpadają w regresję, czyli z powrotem stają się spontanicznymi dziećmi, czego kobiety często nie rozumieją - że im jest to bardzo potrzebne.

Gry są kolorowe, przyciągają, mamią, nie są obojętne. W tym sensie człowiek, nawet w miarę samoświadomy, musi walczyć z "pokusą", bo zdarza się, że czuje, że powinien zrobić coś innego. Czasami wygrywa, czasami przegrywa. Nierzadko to drugie. I co zrobić?

Bo gry są (zgadzam się z Ixolitem). Niezaprzeczalnie i będzie ich coraz więcej. Mimo wszystko to chyba nie one są szkodliwe, ale ludzie.

To ludzie są szkodliwi. Niektórzy. Dla siebie, rodziny, przyjaciół i znajomych.

A niektórzy ludzie, ci grający, to często ci, którzy potrzebują czasu w odosobnieniu. Dla siebie. I zyskują go grając.

A może zresztą jest zupełnie inaczej :mrgreen:

Jeszcze się zastanowię.

PostNapisane: 28 lutego 2007, o 15:28
przez Materius
wypowiedź Marcina zalicza się do tak zwanych wykładów :P

PostNapisane: 28 lutego 2007, o 19:14
przez Lafcadio
Marcin Przybyłek napisał(a):słynnej archeolog Lary Croft (która nie ma nic wspólnego z Angeliną Jolie, która jest kimś w rodzaju dresa a nie pani archeolog)

Lara Croft w grach, a grałem w pierwsze 4, jest czymś w rodzaju dresa a nie pani archeolog ;] Więc ma sporo wspólnego z kreacją filmową ;]

PostNapisane: 28 lutego 2007, o 19:43
przez Ixolite
Dokładnie :D

EDIT: Chyba nawet Indiana Jones ma więcej wspólnego z archeologią :lol:

PostNapisane: 1 marca 2007, o 13:02
przez Agnieszka
Ale o co chodzi? Lafcadio i Ixolite - napisaliście bardzo skrótowo :) . Ja tak lubię (generalnie ;) ) ale w temacie gier komputerowych to akurat "nie follow" :mrgreen:

PostNapisane: 1 marca 2007, o 22:00
przez Lafcadio
Bo musiałabyś trochę pograć w Tomb Raidery ;]

PostNapisane: 1 marca 2007, o 22:06
przez Agnieszka
To zaczynamy od początku :mrgreen: :



Co to są Tomb Raidery ?

PostNapisane: 1 marca 2007, o 22:17
przez Ixolite
google/wiki is ur frend

http://pl.wikipedia.org/wiki/Tomb_Raider

Nie to, że jestem niemiły czy cuś, że sam tego nie piszę, ale pewne rzeczy naprawdę można sprawdzić samemu :roll:

Edit - nie to, że jestem niemiły cy cuś, ale pewne rzeczy naprawdę można napisać delikatniej, np.: Piękna Agnieszko, zachęcam Cię do skorzystania z googli, albo od razu wejdź w ten adres (tu wklej adres) i wszystkiego się dowiesz. :mrgreen:

PostNapisane: 1 marca 2007, o 22:18
przez lokje
Seria gier dla ( tu się ocenzuruję, żeby nie trafić w odsłonięte miejsce fanów :mrgreen: ), których bohaterka wygląda tak:
Obrazek
Biega kobicina, skacze, strzela, fika. Jak jej kręgosłup przy takim biuście i takiej talii nie strzelił, nie wiem :P

PostNapisane: 1 marca 2007, o 23:03
przez Ixolite

PostNapisane: 1 marca 2007, o 23:09
przez Lafcadio
lokje napisał(a):których bohaterka wygląda tak:

Dodatkowo: jest szpetna jak jasna cholera i nie wiem dlaczego uważają ją za największą piękność w grach :roll:
PS. Potem nabrała ciekawszych kształtów, ale dla mnie tam bez większych zmian.