Tak sobie pozwoliłem poczytać ten temat gdyż można by powiedzieć, że z grami jestem zaznajomiony od hmm 20 lat ?
Nie przypominam sobie aby kiedykolwiek zainteresowało mnie w jednym momencie tylko jedno ale, żeby nie rozpisywać się tu zanadto to skupię się tylko na aspekcie gier komputerowych :]
Zaczęło się od wcześniejszej wersji Pegasusa, czyli konsola do grania w której zaaplikowane zostały gry. W tamtych czasach były to proste gierki ale duża część z nich pozwalała na grę w dwie osoby. Gry typu: Chodzenie pająkami i szukanie wyjścia z labiryntu(kto pierwszy ten wygrywał) czy latające samoloty(widok z góry, parę chmurek) i kto pierwszy kogo dopadnie.
Później pojawiły się w mieście budki z grami. Bijatyki, jakieś proste chodzenie bohaterami z różnymi zdolnościami i zabijanie przeciwników. Później dostałem commodore64 i fiuu jazda na całego :]
Jednym z przełomowych momentów to był PC, który dostałem po tym jak ukończyłem pierwszy rok liceum ze średnią powyżej 4,5(plus minus). Jak się dorwałem z najlepszym kumplem do tego sprzętu fiu fiu. Średnio grałem po ok 6-8godz dziennie. Dzięki temu(i nie tylko
) druga klasę skończyłem już ze średnią ciut powyżej 3 no i tak zostało już do końca. No i od tamtych czasów często i gęsto gram.
Jak zacząłem grać w "World of Warcraft"(gra mmo pierwsza gra sieciowa w jaką zagrałem - baardzo wciągająca ) poznałem wielu interesujących ludzi, z niektórymi nadal utrzymuję kontakt(bardzo często jeżdżę do Sandomierza :] ).
Ba! nawet znam przypadek gdzie dzięki niej spotkało się dwoje ludzi i już od roku albo dwóch są małżeństwem :]
Więc z tymi grami to chyba nie jest tak źle co ?
Agnieszka napisał(a):Theeck: jeżeli kolega ma trudności z odróżnieniem życia od gry to powinien pójść do lekarza? Czy to może oznaczać, że stopień przenikania wirtualnej rzeczywistości do realiów zależy od tego kolegi? Konkretniej - od tego na ile ten kolega jest podatny na wpływ gier?
Wszystko zależy od człowieka
Jak widać kolega zapadł na chorobę.
Marcin Przybyłek napisał(a):Theeck
Ja wiem, że teoretycznie mamy tak zwany wolny wybór, ale prawda jest taka, że osoby podatne na urodę gier, podobnie jak osoby podatne na urodę bobasków w bestiowózkach, będą w gry grały niezależnie od zdrowego rozsądku, bo tak są skonstruowane podprogowo. Przykłady mamy z pewnością tu, na forum - graczy, którzy pogrążyli się nie raz w jakiejś grze ponad tzw. miarę.
Ja jestem tego dobrym przykładem, jak spędzałem/spędzam po kilka godzin dziennie przed grą. Ale w sumie to także się odnosi np. Do książki - dwie ostatnie czytałem robiąc tylko przerwy wtedy kiedy musiałem. Np. "Zarzewie Wojny" czytałem cały boży piątek 01.01.10r. Choć w sumie w tym samym czasie grałem trochę :]
Tylko, czy gram w gry niezależnie od zdrowego rozsądku ? Jak miałem te kilkanaście lat to mogę się zgodzić ale teraz(przez to wyrażenie rozumiem minimum kilka ostatnich lat) ? Nie sądzę.
Marcin Przybyłek napisał(a):Theeck
Już teraz obserwuję bardzo niepokojące zjawisko ekspansji konsol gierczanych. Pozornie temat jest niezwiązany z tym, o czym tutaj sobie dyskutujemy, ale tylko pozornie. Rynek pecetowy to ostatnia (zapewne) na Ziemi mekka wolnorynkowa. Pecety to głównie składaki, producentów bebechów są setki. Nie ma firmy, która ten rynek mogłaby kontrolować. Dlatego gry wciąż są różne, a producenci mimo wszystko się starają. Zwłaszcza niezależni (których prawie już nie ma). Producenci konsol o tym wiedzą i prą całą mocą, by pecety zastąpić wielofunkcyjnymi konsolami, dążą do tego, żeby pewnego pięknego dnia na naszych biórkach zagościły "pecetokonsole", najlepiej firmy playstation, albo sony. I wtedy nie będzie zmiłuj, bo kupimy TYLKO TO, co te firmy wyprodukują. I wtedy dopiero zacznie się era GIER-WÓZKOBESTII. Rozpasana, nienasycona, przerażająca, wtedy dopiero zacznie się prawdziwy dark-futurowy cyberpunk.
Hehe szkoda, że na Porytkonie 2009 nie było cię na "prelekcji" "który sprzet jest lepszy do grania" (kłotnia między poplecznikami: Pc, Psx, Xbox i cos tam jeszcze). Czy Pc to ostatnia mekka wolnorynkowa? Może lata temu ale teraz ? Przemawia przez ciebie nie znajomość albo rynku gier PC lub rynku gier konsolowych(bądź też obu). Chyba jednak chodzi o rynek konsol bo Playstation to nie firma ale wyrób(czyli tak nazywa się konsola) firmy Sony
I dodam jeszcze, że te firmy tak naprawdę zbyt dużo gier nie produkują (w większości przypadków jest to może z 1% rynku gier na daną konsolę). Nie wiem do końca jak inne firmy ale akurat Soby lwią część zysków czerpie nie ze sprzedaży samej konsoli czy z robienia gier na nią ale z czegoś w rodzaju koncesji - dokładnie nie będę tego omawiał bo nie znam się w takim stopniu ale z tego co wiem dany developer musi zapłacić firmie Sony, za to, że wypuszcza na jej konsolę grę :]
To oczywiście uogólnienie bo istnieją także inne rodzaje umów(jak np. pozycje(gry) nazywane Exclusive - czyli wychodzące tylko na jedną konsolę).
Ufff trochę tego wyszło. Mam nadzieję, że nie strzeliłem sobie gdzieś w tym poście w pietę :]