oj przydałby się Marcin, przydał
ale wracając jeszcze do twojego kolegi
Agnieszko, to istnieją dwie możliwości:
a) powiedział prawdę
b) bajerował
w przypadku a) jeżeli zdarzyło się to raz i nie miało żadnych konsekwencji, to gry nie szkodzą
. Jeżeli kolega twierdzi, że zdarzyło mu się wiele razy, to znów mamy dwie możliwości:
a1) kolega uczestniczy permanentnie w stłuczkach i kolizjach, odebrano mu prawo jazdy, agenci ubezpieczeniowi odmawiają podpisywania z nim polisy, co znaczy, że - jak napisali moi przedmówcy - psyche osobnika wymaga naprawy, bo to może wcale nie o gry chodzi ...
a2) jeżeli tylko mówi, że wiele razy ale nic z rzeczy z pkt a1) się nie dzieje, to znaczy, że bajeruje
i patrz pkt b).
w przypadku b) ze smutkiem i biciem się w piersi należy stwierdzić, że gry jednak szkodzą, czego dowodem jest tak żenująco wręcz niewyszukana próba zwrócenia na siebie uwagi naszej
Agnieszki, świadcząca ponad wszelką wątpliwość o szkodliwym wpływie gier samochodowych na osobników rodzaju męskiego