Marcin Przybyłek napisał(a):W tym filmie są świetnie pokazane uczucia i od-czucia. Preston przesuwa palce po poręczy - dodany jest dźwięk rury i dźwięk szurania, przesuwa palce po ścianie i wyrwach po kulach, widać, że każdy kontakt z nierównością powoduje reakcję emocjonalną, strzelanie do psów i przeskoki kamery. Kiczowate bibeloty - wywołujące niezaprzeczalne uczucia. I oczywiście muzyka będąca czystym zapisem emocji.
W filmie podobało mi się jedynie kilka scen. Właśnie ze względu na pokazane emocje:
- zerwanie folii z okna (najpierw zadrapanie tylko, dopiero potem niecierpliwe jej usunięcie) - było dla mnie jak symboliczne nowe narodziny. Widok zalanego słońcem i tęczą miasta za oknem,
- rozstrzelanie psów. Scena, kiedy Preston trzyma na rękach psa, ten liże go po twarzy, piszczy...
- Preston biorący psa na ręce w świetle poranka, dookoła ludzkie trupy...
- Preston i Mary (w różowej sukience) siedzący naprzeciwko siebie przy stole na dzień przed jej spopieleniem, ich dłonie spotykające się na blacie,
Muzyka musiała być dobrze wkomponowana w film... bo jej nie słyszałam
.
Ale też nic muzycznego nie pozostało mi w głowie po obejrzeniu filmu.
Poza tym - przeżyłam rozczarowanie. Obraz zdecydowanie nie dla mnie, nie sądzę aby była choćby nikła szansa na to, że obejrzę go drugi, trzeci czy czwarty raz... (teraz był pierwszy, nikt chyba nie uwierzył w to, co napisałam w Prima Aprilis
).
Film nie ma też raczej żadnych szans na zajęcie sensownej miejscówki w moim małym rankingu filmów zapamiętanych... Szkoda - liczyłam na więcej...
Nie bijcie
.