Strona 3 z 5

PostNapisane: 8 grudnia 2006, o 15:55
przez Malta
Panowie- rzekła profesor Malta - chyba się nie spodziewacie cudów? Jesteśmy wychowankami postpostpostpostnidernizmu.
Co znaczy, że jeśli wychowujemy się w tam samym kręgu kulturowym archetypy i symbole, są przechowywane w podświadomości zbiorowej, stąd wrażenie "ściągania" z czegoś innego :).

PostNapisane: 8 grudnia 2006, o 18:11
przez Lafcadio
Marcin Przybyłek napisał(a):Dukaj w recenzji I części gamedeka napisał, że jest bardzo podobna do Anime. W owym czasie nie miałem niemal żadnego pojęcia, czym jest ten kierunek, czy komiksowy odpowiednik - manga.

To faktycznie rzuca się w oczy, ale mi bardziej w nazewnictwie niż, jak to ujął Dukaj, w opisach VR.

Marcin Przybyłek napisał(a):Czytałem za to Lema, a jakoś tego autora nikt mi nie wypomina :mrgreen:

Bo i nikt go już nie czyta :roll:

Marcin Przybyłek napisał(a):Żeby tę frazę nieco rozjaśnić: utwór może mówić niby O TYM SAMYM co inne, ale istotne jest JAK, czytaj, Z JAKą WRAżLIWOśCIą o nim traktuje, czyli Z JAKIEGO POZIOMU NA TEMAT PATRZY. I wtedy okazuje się, że TO SAMO widzą tylko ludzie z ograniczoną wrażliwością.

Więc idąc dalej: nie ma złych filmów, są źli widzowie?

Marcin Przybyłek napisał(a):Na przykład Lafcadio (jest z ekipy, więc można go skopać ;)). Porównujesz "Because I choose to" wypowiedziane przez Neo do animowych ględ. Na bogów! Odrzucasz kontekst i całość!

Bo to występuje tam co chwila. I tam też jest "kontekst i całość", niemniej wszystko sprowadza się do tego samego.

Tixon napisał(a):
koVaal napisał(a):Potem przeczytałem i się zdziwiłem, bo rzeczywiście były duże podobieństwa

Ba, Khil nazwał swego bohatera tym samym imieniem, co w Necrosis występuje.
Marcin Przybyłek napisał(a):dalej, (tu padam na kolana i modlę się o Twoje zbawienie :mrgreen: ) porównujesz Matrixa do Dragonballa.

Bo ta walka, po dodaniu Dbolowego otoczenia, niczym nie wyróżniała się z pozostałych. Jedyne co ją różni, to brak ładowania mocy i efekty specjalne. A reszta (wbijanie w ziemię, przebijanie przez ściany) to ten sam cukierek, w innym opakowaniu :)

No i te fale uderzeniowe z wody przy kolejnych ciosach ;]

Malta napisał(a):Co znaczy, że jeśli wychowujemy się w tam samym kręgu kulturowym archetypy i symbole, są przechowywane w podświadomości zbiorowej, stąd wrażenie "ściągania" z czegoś innego :).

Nie uważam tego akurat za wadę, bardziej za ciekawostkę.

PostNapisane: 8 grudnia 2006, o 19:18
przez Tixon
Bo i nikt go już nie czyta :roll:

Ja mam zamiar ^-^
No co? Biedny student jestem, co to kilka podręczników musi teraz przerobić...

PostNapisane: 8 grudnia 2006, o 20:44
przez Malta
Lafcadio napisał(a):
Malta napisał(a):Co znaczy, że jeśli wychowujemy się w tam samym kręgu kulturowym archetypy i symbole, są przechowywane w podświadomości zbiorowej, stąd wrażenie "ściągania" z czegoś innego :).

Nie uważam tego akurat za wadę, bardziej za ciekawostkę.


Cadio, Skarbie, A czy ja napisałam, że to wada? Wyjaśniałam, dlaczego zdarza się nam wpadać na takie same pomysły jak inni.

PostNapisane: 8 grudnia 2006, o 20:59
przez Lafcadio
Ja tylko pisałem co ja o tym uważam ;]

PostNapisane: 9 grudnia 2006, o 12:29
przez MARTIN ANN DRIMM
Cadio napisał(a):Więc idąc dalej: nie ma złych filmów, są źli widzowie?


Za demagogię będziemy na tym forum wlepiać wirtualnego kopa :mrgreen: Są i złe filmy i źli widzowie. Jedno drugiego nie wyklucza, czyż nie?

Jeszcze raz:

"Była rodzina Walochów i rodzina Ćmulów. Nie lubiły się. Walochowie kradli motorowery z piwnic na terenie Ćmulów, a Ćmulowie gwałcili dziewuchy w parku Walochów. Julka Waloch zakochała się w Romku Ćmulu, a on w niej, ale wiedzieli, że jak się starzy dowiedzą, to ich zatłuką. Wzięli potajemnie ślub w pułtuskim kościele, ale potem coś się popierdoliło i Julka wypiła denaturat, po którym wyglądała jak umarta. Romek się przestraszył i też się napił, ale przedawkował z rozpaczy, zresztą chciał umrzeć, bo Julka wyglądała na umartą. Jak ona się przebudziła, zobaczyła, że Romek jest zimny i przecięła sobie żyły tulipanem. Gdy Ćmulowie i Walochowie się o tym dowiedzieli, to się, kurwa, pogodzili."

Dokładnie o tym samym mówi "Romeo i Julia" Williama Shakespeare'a. Gdyby ktoś w jego czasach wymyślił PRZED NIM tę historię, to mógłby powiedzieć: pierdolony Szekspir ukradł mi historię! Przecież to to samo!

To odnośnie historii na różnym poziomie. Są historie opowiedziane wysoko i są historie NIBY te same opowiedziane nisko.

Teraz odnośnie widzów. Są tacy, którzy widzą różnicę i nie robią tego, co Broniewski napisał w jednym wierszu, że o "blasku próchna mówią "dnieje", o blasku słońca nic nie mówią", i są tacy, co to robią. Próchno wychwalają, a o słońcu gadają: "to jest to samo, co próchno". Oczywiście wolę tych, którzy widzą różnicę między dziełem i poddziełem, bo oni zwyczajnie widzą więcej.

Jament :mrgreen:

PostNapisane: 9 grudnia 2006, o 13:12
przez Lafcadio
Jak już mówiłem nieco wyżej.
Lafcadio napisał(a):
Malta napisał(a):Co znaczy, że jeśli wychowujemy się w tam samym kręgu kulturowym archetypy i symbole, są przechowywane w podświadomości zbiorowej, stąd wrażenie "ściągania" z czegoś innego :).

Nie uważam tego akurat za wadę, bardziej za ciekawostkę.

Czy to wyjaśnia jakąś kwestię?

PostNapisane: 13 grudnia 2006, o 23:56
przez Lu
No to teraz ja:

bardzo podobał mi się film Matrix, zwłaszcza pierwsza część. Nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, za to zdecydowanie piorunujące było wrażenie jakie zrobił na moich znajomych. Niewielu z nich bowiem interesuje się w choćby najmniejszym stopniu fantastyką i aż przyjemnie było oglądać razem z nimi po raz 16 pierwszą częśc Matrixa i słuchać rozważań o iluzoryczności rzeczywistości postrzeganej. Większość z nich nigdy nie zastanawiała się nad możliwością istnienia światów równoległych, nie dostrzegali niebezpieczeństwa złudności zmysłów którymi postrzegamy świat, dopiero ten film sprawił że zaczęli zadawać sobie podstawawowe pytania, podstawowe dla każdego zjadacza fantastyki ;)

Świat w którym żyjemy skonstruowany jest w bardzo przemyślny sposób - żeby coś odkryć musimy wyważac na nowo otwarte już kiedyś drzwi. Każde pokolenie, każde środowisko tworzy te same powieści, tylko sposób ich opowiedzenia nieco sie zmienia. Sens pozostaje.
Dlatego właśnie uważam że nie mamy prawa zarzucać wtórności Matrixowi - zawsze dla kogoś, gdzieś tam, to będzie ten pierwszy, najważniejszy film który ściągnie z jego oka bielmo (czy inne białko).

Drugą część obejrzałam z przyjemnością, choć tylko jeden raz, a trzeciej jeszcze nie - jakoś nie było okazji. Ale chętnie obejrzę, kiedyś...

PostNapisane: 1 stycznia 2007, o 18:44
przez olivier
droga Lu - jesli moge sluzyc rada - nie ogladaj trzeciej czesci. Nie zabijaj szczescia, slodkiej niewinnosci, trwania w stanie nieznajomosci...

Ech.
Matrix 1 to bylo TO. Dzis zaluje, ze nie zyje w jakims swiecie alternatywnym, w ktorym nigdy nie nakrecono kontynuacji....

Re: Matrix

PostNapisane: 2 maja 2009, o 00:34
przez Haven
Tak swoją drogą... dopiero teraz, po ponownym obejrzeniu drugiej części zauważyłem, jak momentami ten film jest niedopracowany. Chodzi mi o np. scenę z armią Smithów, atakujących Neo. Bardzo efektowne, ale miałem wrażenie, że oglądam najzwyklejszą w świecie animacje komputerową. Model i 'tekstura' Neo tak wali po oczach, że film po prostu trochę traci na pewnego rodzaju wiarygodności. Może i się czepiam, ale przyznam szczerze, że wcześniej tego nie zauważyłem. ;) Sami obejrzyjcie ten fragment i przyjrzyjcie się Neo, szczególnie zwróćcie uwagę na jego płaszcz. :D

Re: Matrix

PostNapisane: 2 maja 2009, o 09:56
przez Ixolite
Oj tak, druga część pod tym względem jest fatalna. Ta scena, o której wspomniałeś, bije po oczach tak że aż zęby bolą ;) Już nawet pół biedy, że Neo plastikowy, bo atakuje go gumowa armia ;)

Ale więcej takich niedociągnięć jest, tyle że już nie pamiętam ich teraz, musiałbym jeszcze raz obejrzeć, a jakoś mnie nawet nie ciągnie już do tej serii.

Dla mnie Matrix mógłby się skończyć na pierwszej części.

Re: Matrix

PostNapisane: 3 maja 2009, o 11:25
przez M_L
Nie istnieje druga i trzecia część Matrix, tak samo jak nie istnieje "nowa trylogia" Gwiezdnch wojen. :) To są jakieś bzdury i popłuczyny, powstałe na fali popularności pierwowzorów. Pierwszego Matrixa oglądam za każdym razem jak go puszczają w telewizji i za każdym razem mi się podoba. Widać, że robili go ludzie z jajami dla innych ludzi z jajami. Dlaczego makiety statków kosmicznych wyglądają dziś lepiej i bardziej realistycznie niż "kosmiczne" efekty specjalne tworzone na komputerach mocniejszych niż ma Pentagon? Bo ci co je tworzyli mieli spójną wizję i pomysł jak ją zrealizować. Dziś wystarczy paru mniej lub bardziej zdolnych grafików i niby wszystko można animować. Tylko potem wychodzą doskonałe technicznie potworki niestety. Wiem ,ze to takie narzekanie "bo za moich czasów było lepiej" ale kurna coś w tym musi być, a filmy kręcone bez rzeczywistych dekoracji poza kilkoma wyjątkami po prostu obsysają. :P AT-AT albo gwiezdne niszczyciele, albo "wirującą" wokół Neo kamerę pamięta każdy, to co było potem już teraz ciężko sobie przypomnieć, a co będzie za 10-20 lat...

Re: Matrix

PostNapisane: 22 czerwca 2010, o 21:38
przez Ceviliel
Ooo, to nie tylko mi się wydawało, że ta scena z Neo walczącym z Elronda...eee...Smithami (ćśśśśś) wygląda jakby była narysowana :D No, ale tę muzykę skądś znałam, więc w sumie ta scena nawet mi się spodobała (nie pytajcie, ja tak mam, że jak znam utwór muzyczny, to scena dostaje dodatkowy duży plus xD)

Tak więc. Obejrzałam sobie ostatnio wszystkie trzy części Matrixa. Bo po Pyrkonie było mi trochę głupio, że pamiętam tylko łyżeczkę... a właściwie to, że jej nie ma :lol: W sumie okazało się, że w marcu... miałam obejrzaną (rany, brakuje mi czasu zaprzeszłego w języku polskim) tylko część pierwszą; teraz oglądałam pierwszy raz drugą i trzecią :D Generalnie nadal nie wiem, o czym był film ani jak się skończył (Neo zginął czy nie? Bo się pogubiłam) :D No i w sumie potwierdził on tylko moją tępotę, bo chyba mało z tych mądrych przenośni zrozumiałam (nawet miałam jakieś pytania, które miałam tu zadać, ale nie zanotowałam ich, bo mój mózg już intensywnie pracował nad czymś kolejnym... a może już tak się nastawiłam na wyszukiwanie nie_wiem_czego, że zwykły kwiatek zacząłby dla mnie mieć jakieś nieodgadnione znaczenie :D) Za to wiem, dlaczego chłopcy w podstawówce skakali po ścianach, zostawiając tam odciski butów, za co nauczycielki na nich krzyczały :D

Nie jestem w tej chwili w stanie określić, czemu, ale jakoś po pierwszej części mam najlepsze wrażenie... Drugą i trzecią to już trochę czekałam, aż się skończy (choć ciekawiło mnie, co będzie dalej). W jedynce chyba było najmniej postaci, więc wiedziałam, kto, gdzie i dlaczego (potem jakaś rada, jacyś kapitanowie, jakieś osoby w jakiejś restauracji - a wszyscy identyczni :shock: I co ja biedna miałam zrobić...). Choć w sumie jedyna postać, którą polubiłam, to był ten... Serafin (czy jakoś tak) i ta mała dziewczynka :) Reszta bohaterów bardziej lub mniej drażniła mnie, zwłaszcza Neo i Trinity... no ileż można wzdychać do siebie... :P Mam wrażenie, że Morfeusz był zbyt pewny siebie, a Wyrocznia miała Neo tak naprawdę w głębokim poważaniu. No i ekhm "krajobrazy" trochę męczące - ciągle jakieś metalowe konstrukcje, przyciski, druty, maszyny... chyba jednak wolę oglądać Władcę Pierścieni z lasami, wzgórzami, rzekami itp :lol: (nie żebym nie lubiła miasta; ale nawet w mieście są jakieś drzewa, a niebo nie jest cały czas zachmurzone... tegoroczny maj się nie liczy :P)
Ale przynajmniej wiem, że Matrix to nie tylko łyżeczka :D I jestem z siebie dumna, że obejrzałam 3 filmy w ciągu mniej niż 2 tygodni - wyrobiłam swoją półroczną (roczną?) normę :lol:

Swoją drogą... Neo w tym swoim wdzianku w drugiej (i chyba w sumie też w trzeciej) części wyglądał jak ksiądz. Naprawdę, jedyne czego mu tam brakowało to koloratka xD

Re: Matrix

PostNapisane: 22 czerwca 2010, o 22:58
przez ArtTuro
Ceviliel napisał(a):[size=85] W sumie okazało się, że w marcu... miałam obejrzaną częśc pierwszą (rany, brakuje mi czasu zaprzeszłego w języku polskim)


Chyba nie jest aż tak źle, tyle że nasza piękna polska mowa zanika, nie mówiąc juz o dzisiesjszych anglicyzmach i nalotach kulturowych , tudzież młodzieżowych ;)

Skoro w matematyce 1 będzie zawsze 01 , 0001 tak samo i z językami - oczywistym będzie że w jęz. polskim istnieje czas zaprzeszły.
Weźmy na przykład czas zaprzeszły z innych języków Plusquamperfekt, Past Perfect etc.. Skoro istnieje w niemieckim, angielskim, francuskim, szwedzkim... no nieco bardziej rozbudowany w portlugalskim -> musi być i odpowiednik w polskim.

Już w staropolskim języku istniał ten czas " jam był obejrzałem, jam był przeczytałem". Dziś jest to nieco inaczej, chociaż wedle nowej morfologii języka polskiego, czas liczymy wedle aspektu gdzie mamy tylko trzy czasy. No ale nie zaglębiajmy się w to ;)))

Jak możesz to powiedzieć ?

Miałaś obejrzaną czyli -> obejrzaną wcześniej jednym słowem do marca miałaś obejrzaną wcześniej ( lub wcześniej obejrzaną ) tylko część pierwszą ;)
Semantyka tego zdania i "nowomoda" kieruje jednak na czas przeszły, czyli jeszcze wygodniejsze rozwiązanie, chociaz nie zawsze najwłaściwsze.
Wystarczyłoby powiedziec że "wcześniej obejrzałaś tylko częśc pierwszą ( gdzie czytający, słuchający odczuwa czas zaprzeszły ) lub "do tej pory obejrzałaś tylko część pierwszą" co będzie juz tylko czasem przeszłym... ;)

O! właśnie to "by"... Gdybym napisał "by wystarczyło" byłby to też czas zaprzeszły a "wystarczyłoby" to już tylko czas przeszły ;)

Cholercia, niewiele już pamiętam z lekcji języka polskiego ale jak by co... ciut lepszy jestem w przedmiotach ścisłych ;)


Co do samego Matrixa .. cała ta opowieść i poszczególne scenki kojarzą mi się z Biblią, Pismem Świętym,Torą, Koranem, Czakrami i legendami majów. Jeszcze trochę takich filmów i zacznę się nawracać na jakąś religię ;)

Re: Matrix

PostNapisane: 23 czerwca 2010, o 09:23
przez Spuki
Przeraża mnie, jak do tego filmu ludzie usiłują dorobić jakieś niesamowite teorie :)