Co ciekawego ostatnio ogladałeś/kupiłeś/zdobyłeś.

[Ixolite]

Bylim na "Sierocińcu" - świetny horror. Choć horror to może trochę na wyrost powiedziane - historia jest nieco podobna do tej opowiedzianej w "Innych", ale nie to że zerżnięta, po prostu podobne motywy zostały wykorzystane. Co jest fajne w tym filmie, to fakt że wiadomo, że będą "momenty", wszyscy są na nie przygotowani, a jak przychodzi co do czego, to i tak każdy podskakuje. Zawsze jest jakiś drobiazg, jakiś detal, który sprawia że straszna scena, mimo że oczekiwana i nieunikniona, nadal zaskakuje i straszy

Moim zdaniem warto obejrzeć.

[Haven]

El Orfanato, zgadzam się i popieram!

Jest to tzw. przyjemny horror, tj. sceny, które mają przestraszyć, naprawdę przestraszają, a nie obrzydzają jak to zazwyczaj jest w typowych, amerykańskich produkcjach. Nie jest to film typu 'gore', ale porządny horror.

[Nexus]

Zdarzenie (The Happening) - wczoraj razem z Iką popełniliśmy ten błąd. Nie wiem dlaczego ten film trafił do kin, a nie na DVD od razu. Chyba tylko i wyłącznie z powodu nazwiska reżysera, czyli Shyamalayamanianalayamana Czuję się naprawdę oszukany, bo ceny za bilety idą w górę (20PLN w Heliosie), a w zamian dostaję nic. Film trwał 75 minut, z czego można byłoby wyciąć jakieś 45 bez żadnego uszczerbku dla całej akcji. Przesłanie filmu, aż boli od powtarzalności - ludzie opamiętajcie się, bo inaczej natura się zemści. Nie wiem dlaczego ten film jest wkładany do szufladki z napisem "horror". Owszem są pokazane sceny drastycznych śmierci, ale żadnego horroru w tym nie znalazłem. A mogłem iść na Hulka...

[Ixolite]

Dokładnie - też wczoraj widziałem i też uważam, że była to strata pieniędzy... Chyba najgorszy film Shyalaycostam - nie dość że nudny, to bez sensu. Już Znaki mnie bardziej bawiły.

Kilka fajnych scen (poza tymi z trailerów - w tym wypadku powiedzenie, że w trailerach pokazano wszystko co w filmie ciekawe, sprawdza się w 150%), ale nic poza tym. No i wszystkie postaci w tym filmie są jakieś dziwne, tam nie ma nikogo normalnego... No może poza dwoma dzieciakami.

Właściwie wystarczy obejrzeć trailery i to będzie mniej więcej tak jak by się cały film widziało.

[-haggard-]

Tak, odradzam ogladanie The Happening. Polecam za to Incredible Hulk i In Bruges. Te dwa filmy wywarly na mnie ostatnio najwieksze wrazenie. Hulk nie jest tak mocny jak Iron Man ale warty obejrzenia ze wzgledu na zawsze dobrego Norton'a.

[MARTIN ANN DRIMM]

Ja nawet Iron Mana nie oglądałem... Muszę się wybrać...

[Fodnik]

Też mam zaległości okrutne. I zapewne, jak przestanę pracować w trybie "zarobiony bardzo", odwiedzę przybytek zionący popcornem. Mam tylko jedno pytanie o Hulka: czy dalej ma te super majtasy, które się rozmiarem dostosowują do dowolnej wielkości/objętości zadka?

[MARTIN ANN DRIMM]

Oj, majtasy Hulka to chyba największa bolączka logicznawa... No, nie największa, bo jego zyskiwanie na masie / gęstości i odparowywanie przy zmniejszaniu się musi zachodzić na poziomie kwantowym (z odległej galaktyki dzięki splątaniu kwantowemu relokują się w jego masywnym cielsku miliardy miliardów cząstek supergęstej materii, a potem odlokowują się ). Ale te majtasy... Ja chyba też zacznę nosić jakieś superrozciągliwe szarawary, żeby, w razie przeobrażenia, nie porazić publiczności obrazem gigantycznych półdupków tudzież okolicą przeciwpołożną, bodaj jeszcze bardziej przerażającą... (w tych proporcjach oczywiście).

[styk]

"Nirvana" z Lambertem. Film absolutnie on-topic. Czy programy mogą pisać programy?

[MARTIN ANN DRIMM]

To jakiś nowy film? Ta Nirvana? Dawno niczego z Lambertem nie widziałem.

A ja obejrzałem sobie:

Iron Man i od razu powiem, że film mi się podobał. Ma bardzo fajnego i charakterystycznego głównego bohatera, świetnie partneruje mu Gwyneth Paltrow (czy jakoś tam), w ogóle o wdzięku tego filmu decydują nie efekty specjalne, które są nota bene bardzo przekonujące, ale gra aktorska właśnie. Tej pary. Oglądałem obraz już trzy razy bo, podobnie jak Transformersy, należy do kategorii przekazów przyjemnych, miłych i jakichś takich "wciapnych" . Może nie jest zbyt zaskakujący fabularnie, ale jest kolorowy i miły.

The incredible Hulk czyli ten drugi. Chyba obejrzę go jeszcze raz, bo na razie zdanie mam nieco rozmyte i raczej niepochlebne. Jakaś nieprzekonująca gra, nie wiadomo po co wymieniono całą obsadę... Jedyny miły akcent aktorski to Liv Tyler, która robi to naprawdę przekonująco. Fajna scena walki Hulka z prawie zwykłym żołnierzem (Timem Rothem). A poza tym Hulk jest brzydki (za bardzo włóknisty i ścięgnisty), jego oponent jeszcze brzydszy... No jest kilka ciekawych ujęć i pomysłów, ale całość zdaje się być przygnieciona niezbyt udanym wątkiem superżołnierza i brzydotą zielonego... Do powtórnego obejrzenia.

Źródło oczywiście Aronovskiego. No, to było kino. Znakomita gra głównego bohatera, moim zdaniem oscarowa bez dwóch zdań. Ciekawy przekaz, świetna realizacja, film, który przeżywa się mocno i cały czas. Minimalnie pod koniec przesadzony z formą, ale takie rzeczy się przebacza bez mrugnięcia okiem. Co ciekawe, przekaz dwutorowy, bo powierzchowna konkluzja jest prosta i stara jak świat, natomiast duchowa już nie jest tak jednoznaczna. Chyba pierwszy film o problemie śmierci, który oglądałem bez lęku przed martyrologią i tzw. bad endem. Polecam.

Lalka serial. Oglądam 5 odcinek i stwierdzam, że nie znałem Lalki. Upłynęło ponad 20 lat odkąd ją czytałem i kategorycznie oświadczam, że takie rzeczy trzeba poznawać jeszcze raz, w dojrzałym wieku. Dopiero teraz dostrzegłem fenomenalną sieć struktury tego dzieła, wręcz detektywistyczną nutę, Prus przekazuje wiele rzeczy nie wprost, ale czytelnie, właśnie za pomocą inteligentnie rozmieszczonych cząstek informacyjnych. Wszystko zamyka się w logiczną całość, do tego par excellence elementy s-f, wcale nie tak marginalne, jak mi się na początku wydawało. Teraz nie mam wątpliwości, że Wokulski pod koniec nie wysadził się, tylko pojechał do Paryża, by pracować razem z Gaistem (tak to się pisze?). W tym filmie to widać, słychać i czuć. A film jest zrobiony wiernie według książki. Zresztą biografie Prusa jednoznacznie wspominają, że autor miał zamiar pisać drugą część Lalki, właśnie w Paryżu, właśnie z szalonym profesorem jako współpracownikiem Wokulskiego. Jeśli chodzi o grę, jest raczej miła, drobne wpadki postaci trzeciorzędnych i statystów trzeba wybaczyć. Tak czy owak - polecam miłośnikom kryminałów (bez trupów), i historii z szeregiem "haczyków". Jestem pod takim wrażeniem, że zacząłem się zastanawiać, czy nie napisać swoistego steam punka, który byłby kontynuacją tego dzieła. Pytanie - czy udźwignę, czy będzie mi się chciało i czy zgromadzę informacje o tamtej epoce i miejscu wystarczające, by być przekonującym?

[Fodnik]

Czy programy mogą pisać programy?

Oczywiście. Moje na przykład to kiedyś robiły. W małej skali, lecz jednak. A jeżeli jeszcze dodać techniki ewolucyjne do kategorii "pisanie", to robią takie rzeczy ciągle.

[styk]

Szef: ciągle nie rozwaliłeś mojego kodu. Hasłem _nie_ jest 1997.
Fodnik: mniejsza o definicje - co napisały?

[MARTIN ANN DRIMM]

Ojej, styk, sorry . Wezmę się za niego wkrótce

[styk]

Spoko Szefie, spoko. To tak po godzinach, dla relaksu i w ogóle.

[MARTIN ANN DRIMM]

Patrzę, patrzę i... ojej, nic do głowy nie przychodzi, ale złamię go