Ja swojego czasu Pilipiuka bardzo lubiłam, "Kroki" (nigdy nie wiem ile ich tam było
) były chyba jego najlepszą książką (z tych, które czytałam). Wędrowycze miały fajny klimat, ale to też tylko niektóre. Po "Dziedziczkach" jakoś się troszkę zniechęciłam, a po przeczytaniu "Wieszać każdy może" obiecałam sobie, że już nie wezmę do ręki żadnej książki Pilipiuka, jakoś tak miałam wrażenie, że to wszystko już było, nie mówiąc o tym, że Jakub był jakiś taki papierowy. W sumie to sama dokładnie nie wiem, o co mi chodzi, w każdym bądź razie nie podobało mi się. Chyba po prostu mam dość....