Lafcadio, no nie wiem, tak się składa, że jakoś nie odczułem potrzeby identyfikacji. Ja po prostu od dawna wiem, że nie jestem sam, bo większość moich kolegów pracujących w korporacjach także doszło do podobnych wniosków.
Marcin, nie jest tak do końca, że nie przeczytałem, albowiem będąc w Empiku okazało się, że mam kilkanaście minut czasu więc początkowy zamiar zakupu książki bazujący na renomie autora został uzupełniony chęcią natychmiastowego pogrążenia się w lekturze, choćby na te kilkanaście minut. Ponieważ zaś format książki nie jest encyklopedyczny
, czcionka jest dość duża, a ja czytam szybko, to przez owe kilkanaście minut dałem radę przeczytać gdzieś do około 30 strony, a potem przekartkowałem książkę - do połowy w miarę dokładnie, do końca - już pobieżnie.
to powyższe tytułem usprawiedliwienia, że zabieram głos nie czytawszy, ale oczywiście masz rację, że o samej książce nie za bardzo można ze mną dyskutować. Tyle, że ja o książce jako takiej dyskutować wcale nie chciałem, bardziej zależałoby mi na głębszej dyskusji o poruszonych w niej kwestiach zachowań korporacyjnych.
jeszcze uwaga co do książki - niestety nie odniosłem wrażenia głębi, przypominała mi raczej poradnik na wesoło typu jak nie dać się zwariować w pracy. Pewnie masz rację, że trzeba przeczytać ją całą, ale - przyznam szczerze Marcin, że nawet gdybym kupił książkę i czytał ją na spokojnie w domu, to po tych 30 stronach odłożyłbym ją na półkę. Być może dlatego, że moje własne obserwacje rytuałów korporacyjnych są podobne do twoich i jeżeli czegoś po książce oczekiwałem to raczej pochylenia się nad wyjaśnieniem przyczyn takiego właśnie stanu rzeczy, który u licha musi przecież z czegoś wynikać.