Przypomina mi się ciekawy artykuł autorstwa człowieka o pseudonimie
Marchew, który nota bene napisał znakomitą recenzję II tomu na łamach
Valkirii, artykuł mianowicie o różnych sposobach czytania książek. Autor, na szczęście, stał na stanowisku, że teksty powinno się czytać nieszybko, dwa razy, a nawet jeszcze więcej. I rację miał oczywiście, bo z książkami jest jak z filmem - dopiero drugi kontakt, czasami nawet trzeci, pozwala dojrzeć zamysł twórcy, konstrukcję dzieła.
Dla przykładu dopiero oglądając trzeci raz
"Helikopter w ogniu" Ridleya Scotta zrozumiałem, po co i dlaczego Delta Boy, którego grał Eric Bana wrócił do Mogadishu (jedna z ostatnich scen filmu). Wrócił: a) czuwać nad pojmanym pilotem i b) puknąć w łeb warlorda (w napisach końcowych jest powiedziane, że główny zły został zabity i tego samego dnia generał odpowiedzialny za akcję pokazaną w filmie przeszedł na emeryturę).
Podobnie rzecz się miała w moim przypadku z
Blade Runnerem i wieloma innymi filmami (
Gwiezdnymi Wojnami np.) Jeśli twórca naprawdę zwraca uwagę na konstrukcję fabuły, jeśli daje się wyczuć, że dzieło jest wielopoziomowe, warto zetknąć się z nim jeszcze raz i jeszcze raz. Bo tworzył je nie przez dwa dni, a przez lata.
No. Odmaszeorwać, wykonać