Dobra, dwa niewygodne pytania, jedno czekało od paru dni, na drugie wpadłem pod prysznicem
Propozycję nadal rozważam, ale zbliżam się do etapu opisania, co o tym myśle
1. Zainteresowała mnie kwestia EMP, to znaczy kwestia powszechnego zastosowania elektryczności w "elektronice". Wniosek z tego taki, że urządzenia działają na prąd, więc mają ograniczoną moc obliczeniową, co wynika z praw fizyki, których jak wczesniej rzekłem, przeskoczyć się nie da. Po osiągnięciu pewnego etapu miniaturyzacji, kolejne ewolucje dokonywać się mogą jedynie w kwestii architektury i logiki układów - fizycznie dalej się nie pójdzie. Zaobserwować można to już teraz - procesory baardzo zwolniły jeśli chodzi o zmiany prędkości taktowania, teraz lansowane są układy wielordzeniowe/wieloprocesorowe. Wynika to nie tylko z ograniczeń technologicznych, ale także z uwarunkowań ekonomicznych - taniej jest stosować sprawdzone rozwiązania, tyle że w bardziej wydajnych wcieleniach, niż prowadzić intensywne badania nad zupełnie nowymi (konkurencja nie śpi!).
Ale trochę się zapędziłem. Wróćmy do ograniczneń wynikających z fizyki - układy elektroniczne mają ograniczoną przepustowść, czyli prędkość przesyłu informacji, im mniejsze, tym krótsza droga dla elektronów, ale też tym bardziej się układ grzeje, a w dodatku na pewnym etapie pojawiają się zakłócenia, wynikające z właściwości termicznych i magnetycznych materiałów używanych przy budowie tych układów.
Do czego zmierzam - otóż z powodu tych ograniczeń pojawiają się różne pomysły na nowe rodzaje układów, np. biologiczne (takie jak np. mózg człowieka), albo takie, których filozofia działania jest zupełnie inna niż współczesnych procesorów. Bardzo skrótowo rzecz ujmując, procesor może wykonać tylko kilka bardzo prostych operacji, za to robi to bardzo szybko, tysiące razy na sekundę. Mózg człowieka (znowu) działa znacznie wolniej, za to o wiele wydajniej, wykonuje dziesiątki złożonych operacji - od koordynowania funkcji organizmu, przez analizę otoczenia, obsługę "bazy wiedzy", pamięci krótko i długoterminowej, po abstrakcyjne ujmowanie rzeczywistości. I jednym z pomysłów na układy nowego typu, jest właśnie naśladowanie funkcjonowania ludzkiego mózgu, przetwarzanie nieliniowe, pojęciowe, itp. itd.
A teraz pytanie:
Czy "wynalezienie" 'czwartego wymieru' miało wpływ na budowę "superkomputerów"? A jeśli nie, to dlaczego?
Parę słów wyjaśnienia: "superkomputer" w cudzysłowiu, chodzi mi generalnie o urządzenia obsługujące np. światy sensoryczne - nie musi to być komputer w dosłownie dzisiejszym tego słowa rozumieniu. A pytanie rodzi się stąd, że 'czwarty wymiar' praktycznie likwiduje pojęcie czasu i przestrzeni, można przesłać informację na dowolną odległość w dowolnie krótkim czasie, co pozwola na skonstruowanie "komputera" o teoretycznie nieograniczonej mocy obliczeniowej.
2. Pytanie drugie, już bez moich wynurzeń, przynajmniej nie tak złożonych.
Chodzi o Virgen, zgodnie z opisem na stronie 189 "Sprzedawcy Lokomotyw" (boldy moje):
Virgen to wirus zawierający instrukcję zmieniającą genotyp właściciela. Jest to [...] specyfik, który usuwa geny właściciela, wstawia nowe i, co najważniejsze, stymuluje układ enzymatyczny do zmian. Innymi słowy, dzięki virgenowi człowiek zmienia fentyp, a mówiąc po ludzku, zamienia się w kogoś innego.
Dalej, w słowniczku widnieją takie definicje:
Genotyp - zespół cech organizmu uwarunkowany ściśle określoną strukturą, kombinacją genową; u organizmów eukariotycznych jest to komplet genów (alleli) w podwójnym (diploidalnym) zestawie chromosomów organizmu.
Fenotyp - ogół cech i właściwości charakteryzujących danego osobnika, a wykształconych w wyniku jego rozwoju osobniczego zgodnego z informacją genetyczną zawartą w genotypie; wygląd zewnętrzny osobnika.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale:
- Virgen podmienia genotyp
- od genotypu zależy fenotyp, np. budowa kości twarzy, kolor skóry, rodzaj włosów itp.
Czyli zmieniając genotyp, można zmienić fenotyp (oczywiście poruszając się w sferze fiction bardziej niż science
) - dobra, to rozumiem, podmieniamy geny, zmienia się wygląd. Tylko, że wygląd nie zależy wyłącznie od genów, np. to czy ktoś jest umięśniony, gruby czy chudy, czy ma bliznę (a właśnie, Torkil powróciwszy do swego 'prawie' pierwotnego genotypu/fenotypu pozbył się przecież blizny), jak długie ma włosy itp. itd. zależy od rozwoju osobniczego, trybu i przebiegu życia.
Pytanie brzmi następująco:
W jaki sposób Virgen doprowadza do przemiany potraktowanego nim człowieka tak, że ów człowiek wygląda dokładnie jak ktoś inny, łącznie z cechami od genów niezależnymi? (nie znam się na tym, ale wiek chyba nie jest odwzorowany w genach?)