A ja się użerałem dziś (i przez ostatnie dwa tygodnie) z Orangem. Dopisali mi do rachunku opłatę za dwie usługi, które miały być przez cały czas trwania umowy za darmo. Od razu polazłem do siedziby żeby się dowiedzieć, że "oni nic nie mogą i żeby dzwonić do BOK". Błąd, trzeba ich przycisnąć żeby załatwili, teraz już wiem. W każdym razie po wielu nieudanych próbach połączenia w końcu się dodzwoniłem. Odebrał jakiś nie do końca ogarnięty (zapewne)student, na ekranie mu wyświetliło jakieś bzdurne daty, nie wiedział co zrobić, więc przełączył mnie do bardziej doświadczonej koleżanki. Ta sprawdziła, stwierdziła że pewnie nastąpił błąd, zaproponowała korektę faktury i zgłoszenie reklamacji, która "na pewno będzie rozpatrzona pozytywnie". No skoro tak git malina. W ciągu tygodnia miał się do mnie ktoś odezwać z potwierdzeniem.
Po dziesięciu dniach czekania dzwonię znowu do BOK. Przedstawiam sprawę, dziewczyna klika i stwierdza, że żadna reklamacja nie była składana. Na szczęście była z tych bardziej komunikatywnych, więc dość szybko doszliśmy do tego samego momentu co parę dni wcześniej, miała być korekta i problem z głowy. Dziś w robocie dostałem smsy z wiadomościami, że stosowne usługi zostaną wyłączone 25 lipca. W pierwszej chwili nie skumałem o co chodzi, czytam drugi raz i już mnie krew zalewa, bo chodziło tylko o to, żebym nie płacił za coś, co mam za darmo a nie żeby mi to odłączali żebym nie musiał płacić. Dzwonię znowu, gadam z jakimś bubkiem a ten mi z tekstem, że usługi działały nie od 23 sierpnia (czyli chwili wejścia w życie nowej umowy) ale od 5 czerwca ubiegłego roku i że 12 miesięcy upłynęło, dlatego mi wyłączają. Tłumaczę, że to g... prawda, bo nigdy nie uruchamiali i nie uruchamiają usług wcześniej niż trzeba (chociaż umowa na to pozwala) a ten w zaparte, że ma w systemie czerwiec. Słyszę, że nic nie zdziałam, bo gość wyraźnie nie miał zamiaru ustąpić, zresztą przez telefon to można sobie nawet nawrzeszczeć a i tak nic to nie da.
Po pracy wziąłem umowy, wsiadłem w autobus i pyluję do głównej siedziby Orange w Gdańsku. 15 minut czekania jak na poczcie (7 stanowisk, z czego czynne 3) ale w końcu przyszła i moja kolejka. Na szczęście trafiłem na człowieka, który nie kombinował jak koń pod górę, sprawdził, stwierdził że musi być jakiś błąd i zaczął dzwonić po pomoc. Trwało to z pół godziny, wymagało paru sztuczek (na nowej fakturze będę miał doliczone nowe usługi i dwie korekty, przez co rachunek będzie miał wartość niecałych 10zł... ale w końcu się udało. Przynajmniej tak twierdził pan konsultant, bo kto tam wie co oni w tych systemach mają zapisane.
Wniosek jest prosty: nie ma sensu użerać się z Biurem Obsługi Klienta w podobnych sprawach. Zatrudniają tam kiepsko opłacanych studentów, którzy zanim się we wszystkim połapią, już są zastępowani nowymi, więc ciężko załatwić z nimi cokolwiek więcej niż wyłączenie poczty głosowej. Trzeba od razu uderzać do punktu na mieście i nie dać się wygonić. Grzecznie ale stanowczo domagać się wyjaśnienia sprawy i w razie czego mówić, że się jest niezadowolonym z usług i pytać o możliwości odstąpienia od umowy. To ostatnie testowała w przeszłości moja mama i też poskutkowało.
A cała sytuacja wkurzyła mnie, bo spotkałem się z rażącą niekompetencją i zaniedbaniami. Jak gdzieś dzwonię w sprawie służbowej albo jeśli chodzi o warunki umów itp. to oczekuję profesjonalnego podejścia i sprawnego załatwienia problemu. Nie znoszę przeciągania spraw i robienia wszystkiego na odwal, byle przepchnąć sprawę do kogoś innego. A nade wszystko mierzi mnie chamstwo i nieżyczliwość. Ja naprawdę jestem grzecznym człowiekiem i się nie awanturuję, biorę pod uwagę, że pewne muszą trwać dłużej niż inne, staram się do takich rozmów przygotować żeby nie szukać w trakcie jakichś papierów i nie przedłużać niepotrzebnie, no generalnie podchodzę do innych tak, jak chciałbym żeby oni podchodzili do mnie. I czasem się trafia na sympatycznych rozmówców, z którymi idzie się dogadać, ale kiedy indziej trzeba rozmawiać z aroganckim bufonem, który siedzi z tą swoją słuchawką na uchu jakby odbywał karę i słyszysz, że ma cię głęboko w de. Taki właśnie był dzisiejszy konsultant z BOK, jakby co mogę podać imię i nazwisko jeśli ktoś będzie potrzebował.