To chyba Twoja ulubiona.
A kawę lubię. Lubię jej zapach i to, jak zmienia się jej smak w zależności od sposobu zaparzenia i wody.
Lubię tę chwilkę, kiedy przed wyjściem do pracy (ranek w Kruszewie to coś wspaniałego!) siadam na schodach i słucham. Czuję zapach rosy, maciejki i aksamitek. Słyszę szum lasu, melodyjne trele ptaków. Filiżanka w dłoniach i jestem tylko ja. Nic więcej się nie liczy. Wdech, wydech, "to mój dzień".
Czasem, przed moim wyjściem do pracy uda mi się wypić kawę z moją Mamą.
Lubię też taką chwilę wieczorem, kiedy muszę coś dokończyć a brak siły. Z czarką w dłoniach siadam przed domem i obserwuję niebo. Mam to szczęście, że mieszkam na wsi, że mogę podziwiać co noc Drogę Mleczną, spadające gwiazdy i konstelacje. Nachodzi mnie wtedy taka myśl, że to MOJE MIEJSCE we wszechświecie, mój DOM.
PS: bardzo trudno mi ubrać uczucia w słowa. Nie myślałam, że to takie... skomplikowane.
Nic nie jest tak obiecujące, jak otwarcie księgi. Nic nie jest tak ostateczne,
jak jej zamknięcie.
- Wykłady dla Strażnika-Skryby, tom 4