Nexus... ale się uśmiałem. Nieprawdopodobne, jak umiejętnie można użyć emotikonków.
A teraz chwila prawdy. Dużo zdjęć, może 50% niewielkiej ich ilości (bo mam ich - w każdym razie tych "rodzinno domowych" - mało) robię sobie sam. Ania rzadko kiedy ma czas, poza tym gdy jest światło teraz, zimą, ona jest w pracy. W dniu jego wykonywania Kalina (chora) była w domu i mocno mnie absorbowała. Była też niania, która nie do końca dawała sobie z nią radę (żeby nie wchodziła co 5 sekund do mojego gabinetu). Stawiałem więc statyw i przykręcałem aparat w pośpiechu. Potem ustawiłem eksponaty (jeden na głowie) i zacząłem cykać, ale pierwsze dwa czy trzy wyszły źle, bo uciąłem hełm. Następne więc zrobiłem osunąwszy się w fotelu. W moich oczach nie ma smutku, raczej jego subtelniejsza odmiana, to jest rozterka połączona z pośpiechem i nerwowym oczekiwaniem, że lada chwila wpadnie Kalina, a za nią niania i będę się musiał tłumaczyć, co mi odbiło, że robię sam sobie, po cichu zdjęcia (nie musiałbym wyjaśniać jej co to za hełm, bo gdy tylko przyjechała, sam jej pokazałem. Ale najlepsza była reakcja siostrzenicy Ani, która wybałuszyła oczy, o tak:
i była przez dłuższą chwilę przekonana, że to prawdziwe, działające, high-techowe urządzenie. Nexus, powinieneś być z siebie dumny
).
Tak więc w oku moim jest rozterka typowa dla mężczyzny XXI wieku: "uda się, nie uda się, szybko, szybko i uśmiechnij się, bo to zdjęcie dla twoich bliskich, co z tego, że nie bardzo ci do śmiechu, bo się spieszysz, uśmiechnij się i już"