MartiusMarsGradivus napisał(a):Myślę że Farinowi i Jedenastce chodzi bardziej o to że te wszystkie przedmioty w grach mają wpływ tylko na bohatera tej gry a nie na gracza... tzn jeśli kupimy buty naszej postaci to nam samym będzie zimno dopiero gdy kupimy sobie buty będzie nam ciepło.
Świetnie ujęte, w sposób, który idealnie do mnie trafia. Właśnie o to chodzi. Coś jest ale tego NIE MAM. Pod tym względem naprawdę jestem materialistką.
MartiusMarsGradivus napisał(a):Ludzie zaczną mówić o grach jako o rzeczywistości istniejącej dopiero wtedy kiedy ta granica interakcji między graczem a grą zostanie przekroczona...
Trudno mi mowić o rzeczywistości gier bo mam o niej blade pojęcie (owszem, zdarza mi się pobawić prostą grą internetową ale GRY w moim pojęciu to coś innego). Jawią mi się jako skomplikowane, wielopoziomowe, strategiczne twory, których ogromu nie jestem w stanie pojąć moim ograniczonym w tym zakresie umysłem. GRANIE to w moim pojęciu wielogodzinne, wielodniowe, wielotygodniowe itd. ślęczenie przed monitorem, niedojadanie i niewyspanie. Zamglony wzrok, bladość i nieobecność duchowa podczas kontaktu realnego z drugim człowiekiem. Jeśli do tego dodam wydawanie tysięcy złotych to TO właśnie jest przerażające. To jest dla mnie przekroczeniem granicy interakcji między graczem a grą - wydanie na nią pieniedzy. Zbyt wielu pieniędzy. Pieniędzy, których może zacząć brakować na realne potrzeby życiowe. Kojarzy mi się to z uzależnieniem podobnym do hazardu.
Ixolite, ależ ja wierzę, że przygotowanie gry/programu/strony internetowej to mnóstwo pracy. Ponadto, skoro jest na to zapotrzebowanie (przecież nie tylko Jedenastka jest na tym świecie
), uważam, że praca ta powinna być odpowiednio wynagradzana. Skoro ludzie chcą płacić za coś, czego nie ma, niechaj to robią. Ich pieniądze, ich sprawa. Będę nadal patrzeć na to z przerażeniem.
PS.
Co szanowna administracjo-moderacja myśli o przeniesieniu tego tematu do Gier Komputerowych