przez bio » 2 grudnia 2007, o 19:55
Wasze dane tyczące wagi są nic niewarte, jeśli nie podajecie wzrostu. Ja już dawno się nie ważyłem i stosuję ocenę paskową - na którą dziurkę się zapnę.Letnie spadki wagi są niewiele wnoszącym urozmaiceniem, bo po okresie świątecznym następuje błyskawiczny przybór masy.W zeszłym roku rozwaliłem sobie na wiosnę kolano, czego efektem były 2 operacje , 5 miesięcy na zwolnieniu , część czasu w gipsie - a w tym czasie - faje i browar, na który wozili mnie dobrzy koledzy i z powrotem do domu odwozili. Zero ruchu. W listopadzie rzuciłem palenie, okazało się ,że mam nadciśnienie - zatem doszły prochy na jego obniżenie. Po świętach od Tłustego Czwartku dostałem manii pączkowej i w ciągu 2 miesięcy osiągnąłem masę nigdy do tej pory [glow=red]nie maną.[/glow]. Koktajl : brak ruchu, brak fajek, prochy / podnoszą masę/ , pączki , okazał się zabójczo skuteczny. Gdybym przedtem cierpiał na anoreksję byłbym już uleczony. Niestety. Tegoroczne ciepłe miesiące mimo ambitnych planów nie dały ulgi mym stawom. Początek siłowni po 2 - letniej przerwie był traumatycznym przeżyciem, ale 2 miesiące jednak postawiły mnie na nogi. Wtedy mi się znudziło. Obecnie znowu tam chodzę. Doszedłem do wniosku, że skoro dotychczasowe doświadczenia nie wskazują na skuteczność letnich wysiłków trzeba zmienić taktykę i chodzić gdy zimno. To działa - poprawia nastrój , nie tylko kondycję, krótki dzień już tak nie przygnębia. Dwa-trzy razy w tygodniu to dosyć. W moim wieku nie ma co przesadzać, bo organizm nie może już tak szybko się zregenerować. Z dietą też dam sobie radę skoro bez bólu wytrzymałem rok bez nikotyny. Skutek nie będzie szybki, ale na pewno będzie. Grunt to motywacja ! Nie stawiam na cud w 3 miesiące. Myśl, że za 2 lata wrócę do normy. Jeśli dożyję.