Witam wszystkich,
Romek doniósł mi uprzejmie, że na forum dość mocno kwitnie wątek fundacyjny. Bardzo Ci Romku dziękuję za rozgłaszanie sprawy! Dzięki Tobie ksiązki się pięknie sprzedają.
Właśnie, może ja parę słów o fundacji i o sobie, więc nie gniewajcie się za zbyt długiego posta...
Jeszcze nie tak dawno pracowałam w Radiu Gdańsk, ale od pewnego czasu zrezygnowałam z tej pracy i postanowiłam przejść do pewnej fundacji i założyć własne radio. Stwierdziłam, że pieniądze to nie wszystko i że czasem warto zwrócić uwagę na innych.
Niedawno, jeszcze jako dziennikarka radia publicznego, miałam okazję trafić do ośrodka rehabilitacyjnego w Gdyni Fundacji „PATMOS”. Poszłam na nagranie do audycji, chciałam wejść, nagrać, wyjść. Ale tak się nie stało. Weszłam i zostałam, i chcę pomóc. Poznałam tam małych pacjentów, którzy z taką radością podchodzą do życia, że mnie się zrobiło wstyd, że czasem narzekam na jakże błahe sprawy. Dzieci, które tam przychodzą, pochodzą z rodzin ubogich, a przecież wiadomo jak ważna jest częsta rehabilitacja. Rodziców tych dzieci na nią nie stać. Rehabilitacja tych dzieci prowadzona jest za darmo, jednak jeśli fundacji nie uda się pozyskać sponsorów, albo zabraknie pacjentów prywatnych, ośrodek może przestać istnieć.
Kiedy wyszłam z fundacji poczułam potrzebę zrobienia dla tych dzieci czegoś dobrego. Poszłam do sklepu z zabawkami i kupiłam kilka piłek, trochę kolorowych zabawek, żeby mogły im towarzyszyć w trakcie ćwiczeń i umilić czasem trudne chwile ćwiczeń. Było warto! Dla ich uśmiechu i wdzięczności, że rozumiem ich potrzeby ich świat i chciałam do niego wejść. Teraz szukam fajnego grafika, który pomaluje ściany w ośrodku w bajkowe postaci, bo tam Nie mamy za sobą dużych mediów, więc jest trudno. Niestety, kiedy się pracuje w małej fundacji, sprawa wygląda naprawdę koszmarnie z pozyskiwaniem sponsorów i załatwianiem czegokolwiek (proszę wybaczyć szczerość). Kiedy widzę jak pięknie działa fundacja Polsat czy TVN to serce i się raduje i smuci jednocześnie, że nas nie stać na takie akcje. Sama jestem pełnosprawna, dla dzieci obca, ale one tak ciepło podchodzą do każdej nowej osoby, a rodzice tym bardziej, że nie potrafię pozostać obojętna na ich problemy.jest tak szaro... Udało mi się zorganizować firany i zasłony, bo te w ośrodku pamiętają chyba czasy PRL...
Pozwolę sobie wypisać co jest potrzebne dzieciakom najbardziej (najpilniej jest potrzebny samochód przystosowany do przewozu dzieci niepełnosprawnych. Obecny przewoźnik się wycofał i dzieci nie mogą bez przeszkód dotrzeć na rehabilitację, a nie są zmotoryzowane... To naprawdę koszmarny problem dla ich rodziców. Jeśli Fundacja miałaby takie auto... Nawet nie śmiem myśleć jak by się cieszyli i jak by to pomogło dzieciom w powrocie do zdrowia, ale pozyskanie samochodu jest zapewne
niemożliwe...)
· moim marzeniem jest zdobyć suchy basen z piłkami (po prostu dzieciaki by oszalały z radości)
· wszelkiego rodzaju schody 4-stopniowe,
· kliny i wałki rehabilitacyjne,
· materace,
· maty gimnastyczne (w ośrodku mają bardzo stare materace i trudno je nazwać rehabilitacyjnymi...),
· bardzo by się przydał rower treningowy (choćby najprostszy, bo stary już się psuje, odpada mu kierownica...),
· i na koniec, coś czego pewnie nigdy mi się nie uda zdobyć to wirówka kończyn... Niektóre dzieci ledwo się poruszają... (koszt zakupu od 7 tys. w górę...),
· nie wspomnę nawet o opłatach jakie Fundacja musi uiszczać co miesiąc na tak prozaiczne sprawy jak czynsz za wynajmowane pomieszczenie czy pensje dla trzech rehabilitantów itp.
Obecnie udało mi się zorganizować akcję w salonie piękności i zbieramy na wirówkę kończynową dla dzieciaków. Nie wiem czy sie uda zebrać odpowiednią sumę, ale właścicielka salonu chciała bardzo pomóc i dzięki niej możemy tam wystawić puszkę do zbiórki, a ja sama wymyśliłam fajny plakat do tej akcji ze zdjęciami dzieciaków i wirówką w środku
Może sie uda...
Nie mamy za sobą dużych mediów, więc jest trudno. Niestety, kiedy się pracuje w małej fundacji, sprawa wygląda naprawdę koszmarnie z pozyskiwaniem sponsorów i załatwianiem czegokolwiek (proszę wybaczyć szczerość). Kiedy widzę jak pięknie działa fundacja Polsat czy TVN to serce i się raduje i smuci jednocześnie, że nas nie stać na takie akcje. Sama jestem pełnosprawna, dla dzieci obca, ale one tak ciepło podchodzą do każdej nowej osoby, a rodzice tym bardziej, że nie potrafię pozostać obojętna na ich problemy.
Teraz zakładamy też radio PATMOS (
www.radio.patmos.org.pl) gdzie mam zamiar już niebawem zatrudniać osoby niepełnosprawne. Planów dużo, tylko tak trudno namówić jakąkolwiek firmę do współpracy...
Ale nie chcę was zanudzać. Tak naprawdę chciałam tylko napisać, że bardzo wszystkim dziękuję zarówno za darowane ksiązki jak i za wsparcie na aukcjach. Ostatnio napisałam też maile do dużych wydawców, niektórzy dadzą nam ksiązki na aukcję, mam nadzieję, że z allegro się dogadamy i zrobimy większą akcję niż teraz. Obecnie działam trochę amatorsko, ale ważne, że są jakieś efekty
Co do ksiązki Marcina Wrońskiego... Węża Marlo polecam naprawdę bardzo mocno. Mnie ksiązka wciągnęła na wieczór cały i dzięki niej poznałam Marcina
od razu zaciągnęłam go do wywiadu ;-) i naprawdę fajnie się gadało. Drugi tom będzie chyba jeszcze fajniejszy i już nie mogę się doczekać ;-)
Pozdrawiam wszystkich i wybaczcie ględzenie
Agnieszka